Kongo: Msza o pokój na terytorium kontrolowanym przez rebeliantów
O natychmiastową interwencję w Północnym Kiwu, gdzie toczy się kolejna wojna, zaapelowało
do wspólnoty międzynarodowej Stowarzyszenie Konferencji Biskupich Afryki Środkowej
(ACEAC). Zrzesza ono Kościoły w Demokratycznej Republice Konga, Rwandzie i Burundi.
W specjalnej deklaracji biskupi potępiają szerzącą się na wschodzie Konga
przemoc. Wskazują, iż wynikiem konfliktu są masowe gwałty, wcielanie dzieci siłą do
wojska oraz tysiące uchodźców zmuszonych do opuszczenia swych domów. Kościół przypomina
zarówno krajom zrzeszonym w Międzynarodowej Konferencji Regionu Wielkich Jezior, jak
i wspólnocie międzynarodowej o spoczywającej na nich odpowiedzialności związanej z
powstrzymaniem konfliktu i zapobieżeniem rozpadu kraju.
Apel czytany był
w czasie wizyty solidarności, którą kongijscy biskupi odbyli na terenach dotkniętych
konfliktem. Jej punktem kulminacyjnym była wczorajsza modlitwa o pokój. Zabrzmiała
ona w czasie Mszy w znajdującym się w rękach rebeliantów Rutshuru. Pracuje tam polski
pallotyn, ks. Jerzy Kotwa.
„To była specjalna Msza o pokój. Biskupi przyjechali
do dotkniętego wojną Północnego Kiwu, by zamanifestować solidarność z tym cierpiącym
regionem i jego niezwykle doświadczanymi mieszkańcami. Ta wizyta miała też pokazać,
że Kościół w tych ciężkich czasach jest u boku Kongijczyków” – wskazuje w rozmowie
z Radiem Watykańskim pracujący w Rutshuru pallotyn ks. Jerzy Kotwa. Misjonarz podkreśla,
że w czasie wojny ludzie bardziej potrzebują nadziei i tym bardziej lgną do Boga i
Kościoła. W czasie liturgii biskupi odczytali przesłanie, w którym jednoznacznie powiedziano,
że obecny konflikt jest niesłuszny i niesprawiedliwy oraz że bogactwa naturalne Konga
nie mogą być przez nikogo grabione. „Po Mszy św. rebelianci z ugrupowania M23 rozmawiali
z biskupami. Oficjalnie powiedzieli im, że nie dążą do rozpadu kraju i do oderwania
od Konga regionu Kiwu. Wskazywali też, że obecna sytuacja jest wynikiem braku odpowiedniej
reakcji na ich żądania ze strony rządu w Kinszasie. Stąd, jak mówili biskupom, zostali
zmuszeni do rebelii i prowadzenia wręcz regularnej wojny” – opowiada polski misjonarz.
Ks. Kotwa dodaje, że choć rebelianci odżegnują się od chęci bałkanizacji kraju, to
wśród Kongijczyków powszechne jest przekonanie, iż do tego dojdzie. „Sytuacja wciąż
jest niespokojna. Mają miejsce napady, ludzie są zabijani i bezlitośnie grabieni.
Jednocześnie pewnym znakiem odprężenia jest to, że dzieci w rejonie Rutshuru normalnie
rozpoczęły rok szkolny. Zlikwidowano też kilka band potencjalnych rabusiów, którzy
korzystali na konflikcie. Do prowadzonego przez siebie ośrodka zdrowia wróciły Siostry
od Aniołów” – podkreśla ks. Kotwa.
Biskupi zapowiedzieli, że I Niedziela Adwentu,
będąca tradycyjnie dniem modlitwy o pokój i pojednanie w regionie Wielkich Jezior,
w tym roku będzie też dniem zbiórki funduszy na rzecz kongijskich uchodźców, którzy
schronili się w Rwandzie, Burundi i Tanzanii.