Benedykt XVI w Libanie: chrześcijanie usłyszeli o należnym im miejscu na Bliskim Wschodzie
Libańczycy odczytują papieską wizytę przede wszystkim w kluczu politycznym – uważa
z kolei mieszkająca w Bejrucie Marzena Zielińska-Schymaly. Jej zdaniem obecność i
słowa Benedykta XVI były bardzo ważne w obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza
w odniesieniu do wyznawców Chrystusa:
„Wizyta Papieża ma dla nich większe
znaczenie symboliczne i polityczne niż nawet duszpasterskie. Przez tę wizytę podkreślił
on bowiem po raz kolejny, że chrześcijanie byli, są i mają być na Bliskim Wschodzie.
A mając na uwadze, że wśród uczestników dzisiejszej Mszy, czy wczorajszego spotkania
z młodzieżą w Harissie, było wielu wiernych z Syrii i innych krajów, także należących
do niekatolickich Kościołów wschodnich, tym samym Papież reprezentował wszystkich
chrześcijan, nie tylko katolików. W pewnym Benedykt XVI ich zjednoczył, podkreślając
ich bardzo istotną rolę tutaj na Bliskim Wschodzie”.
Jak mówi Marzena Zielińska-Schymaly,
polityczna interpretacja wizyty Benedykta XVI stwarza u wielu mieszkańców Libanu,
także duchownych, pewien niedosyt. Niektórzy z nich bowiem spodziewali się bardziej
radykalnego tonu w papieskich wypowiedziach, np. w odniesieniu do konfliktu syryjskiego
czy sprawy palestyńskiej: „Być może ludzie na Bliskim Wschodzie, zmęczeni tą sytuacją,
spodziewali się czegoś ostrzejszego. Tymczasem wiadomo, że Papież nie mógł wyraźniej
opowiadać się po żadnej ze stron, nie ściągając niebezpieczeństwa np. na chrześcijan
w Syrii. Moim zdaniem jego wypowiedzi były odpowiednio wyważone, ale nie należy się
dziwić mieszkańcom Libanu, zwłaszcza chrześcijanom, że może woleliby, aby to wszystko
było wyraźniej zaznaczone. Najważniejsze jest jednak to, że wizyta Papieża i jego
słowa podkreślają rolę obecności chrześcijan na Bliskim Wschodzie, którego są oni
integralną częścią – dodaje Zielińska-Schymaly. – Dlatego też Benedykt XVI mówił wczoraj
do młodych, aby nie wyjeżdżali stąd i tutaj pozostali”.