O nieprzyjmowanie broni i nieprzyłączanie się do walki zaapelowali do mieszkających
w Syrii chrześcijan ich zwierzchnicy różnych denominacji. Wskazali zarazem, że nie
można dopuścić do tego, by na „polu walki pojawiła się kolejna antagonistyczna grupa,
utożsamiania z wyznawcami Chrystusa, co mogłoby stać się zarzewiem konfliktu religijnego”.
Przypomina się, że od początku wojny chrześcijanie aktywnie włączają się w niesienie
pomocy humanitarnej i są na pierwszej linii, gdy chodzi o dzieła solidarności, także
wobec ludności muzułmańskiej.
O wzroście napięcia w Syrii, także na tle religijnym
świadczy fakt, że celem ataków coraz częściej stają się chrześcijanie. Kolejny raz
napadnięty został katolicki klasztor Deir Mar Musa, będący symbolem współpracy i dialogu
z muzułmanami. Napastnicy splądrowali i okradli budynek. Na szczęście nikt nie ucierpiał.
„Jeśli
ONZ nie odegra kluczowej roli w rozwiązaniu syryjskiego kryzysu wspólnota międzynarodowa
będzie musiała wziąć na siebie odpowiedzialność za dokonujące się masakry” – mówi
O. Paolo Dall’Oglio. Ten włoski jezuita od lat zaangażowany w dialog z islamem (jest
założycielem wspólnoty monastycznej w Deir Mar Musa) ze względu na krytykę reżimu
Al-Asada musiał opuścić Syrię. Wskazuje on, że w obecnej sytuacji świat nie może dalej
stać i bezczynnie przypatrywać się temu, co się dzieje. „Jedynym wyjściem jest interwencja
ONZ na terytorium Syrii, doprowadzenie do zawieszania broni i rozpoczęcie procesu
transformacji politycznej” – uważa włoski misjonarz.