Arcybiskup Hawany prowadzi dziś w kubańskiej stolicy pogrzeb Oswaldo Payá. 60-letni
dysydent, przywódca Chrześcijańskiego Ruchu Wyzwolenia, poniósł śmierć 22 lipca w
wypadku samochodowym ponad 700 km na wschód od Hawany. Wraz z nim zginął też należący
do tego samego ruchu 31-letni Harold Cepero, a lekko ranni zostali dwaj jadący z nimi
politycy, Hiszpan i Szwed. Oficjalne źródła kubańskie podały, że kierowca stracił
kontrolę nad samochodem, który wpadł na drzewo. Opozycjoniści podejrzewają jednak,
że wypadek został sprowokowany, gdyż Payá otrzymywał pogróżki od władz. Jego córka
miała przed wypadkiem otrzymać od ojca telefon, że jakiś pojazd usiłuje go najechać.
Po
śmierci dysydenta kard. Jaime Ortega złożył kondolencje jego rodzinie. Podobnie uczynił
przewodniczący kubańskiego episkopatu, abp Dionisio García. Obaj podkreślili jego
katolickość. Redakcja wydawanego w Hawanie przez laikat archidiecezji Espacio Laical
– „Przestrzeń Świeckich”, czasopisma, z którym Payá blisko współpracował, przypomnieli,
że nie zawsze się z nim zgadzali. Jak wiadomo, był on ostatnio dość krytyczny wobec
polityki Kościoła na Kubie. Espacio Laical uważa go jednak za człowieka uczciwego,
wzorowego ojca rodziny, dobrego katolika i Kubańczyka, polityka działającego zgodnie
z sumieniem. Śmierć Oswaldo Payá zjednoczyła w tych dniach kubańskich opozycjonistów
mimo dzielących ich różnic. Był on szeroko znany z inicjatyw podejmowanych celem pokojowej
zmiany reżimu Castro. Stąd po jego śmierci napłynęły też kondolencje od rządów wielu
krajów, w tym z USA i Polski.