48 zabitych i ponad 90 rannych – to wciąż prowizoryczny bilans niedzielnych zamachów
na chrześcijańskie kościoły w północnej Nigerii. 23 osoby zginęły w wyniku wybuchu
bomb, natomiast kolejne 25 to ofiary ulicznych starć, do jakich doszło między chrześcijanami
a muzułmanami.
Obserwatorzy przestrzegają, że kraj znalazł się na krawędzi
wojny religijnej. Do zamachów przyznali się ekstremiści z islamskiego ugrupowania
Boko Haram, chcący z Nigerii uczynić państwo muzułmańskie. Była to już trzecia z kolei
niedziela, podczas której fundamentaliści atakowali zbierających się na modlitwie
wyznawców Chrystusa. Wcześniej do krwawych zamachów doszło w miastach Bauchi i Jos.
Przerażającymi
aktami nienawiści, których w żadnej mierze nie można tolerować nazwał wczorajsze zamachy
watykański rzecznik prasowy. Zaapelował jednocześnie o podjęcie skutecznych działań,
które położą kres terroryzmowi i powstrzymają rozszerzanie się przemocy w spragnionej
pokoju Nigerii.
Z kolei założyciel znanej ze swego zaangażowania na rzecz
pokoju rzymskiej Wspólnoty św. Idziego wezwał społeczność międzynarodową, by przestała
biernie przyglądać się rozlewowi krwi w tym afrykańskim kraju. „To nie jest odosobniony
akt przemocy, ale systematyczna eksterminacja chrześcijan” – podkreśla Andrea Riccardi.
Docierające
z Nigerii informacje są wciąż fragmentaryczne. Wiadomo jednak, że w mieście Zaria
zamachowcy najpierw zdetonowali samochód-pułapkę pod kościołem ewangelickim, a po
kilku minutach zaatakowali katolicką katedrę. Kolejne bomby wybuchły przed kościołem
w Kadunie. Niektóre agencje informują jednak, że w tym mieście, będącym stolicą stanu
o tej samej nazwie, zaatakowano aż trzy świątynie. Źródła policyjne donoszą, że bilans
ofiar może wzrosnąć, ponieważ do szpitali przewieziono wielu ciężko rannych.