Co najmniej stu zabitych cywilów w ostatnim tygodniu – to dramatyczny bilans coraz
bardziej niespokojnej sytuacji w Północnym Kivu. Walka w tym regionie Demokratycznej
Republiki Konga toczy się o władzę i kontrolę nad surowcami mineralnymi.
„Do
kolejnej eskalacji przemocy dochodzi, ponieważ ścigani międzynarodowymi listami gończymi
tzw. panowie wojny do tej pory nie stanęli przed wymiarem sprawiedliwości” – mówi
bp Fridolin Ambongo Besungu. Kongijski hierarcha zaznacza, że jak zwykle najbardziej
cierpią kobiety i dzieci.
„To nie jest nowy problem – dodaje duchowny. – Wystarczyłoby
schwytać i postawić przed sądem ludzi odpowiedzialnych za dokonywane wcześniej zbrodnie.
To są przecież kryminaliści ścigani przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości.
Niestety wciąż pozostają na wolności. Jeden z nich, Bosco Ntanganda, rozpętał właśnie
nową wojnę. Problemem Konga pozostają uzbrojone grupy żyjące z nielegalnej eksploatacji
bogactw naturalnych. Bogacą się na tym i nie chcą odpuścić, a inni na tym korzystają,
zapewniając im broń. To ślepy zaułek: rebelianci chcą wojny, by się bogacić, ale żeby
walczyć, potrzebują broni, a płacą za nią łupiąc surowce naturalne. Jednym słowem
w Kongu działa międzynarodowa mafia”.
Bp Fridolin Ambongo Besungu podkreśla,
że Kościół aktywnie włącza się w budowanie pokoju i pojednania. Nie wystarcza to jednak,
ponieważ brakuje stanowczych działań ze strony kongijskich władz oraz rządów ościennych
krajów, takich jak Uganda czy Rwanda, które korzystają na destabilizacji Konga.