2012-04-24 14:26:20

Ex Oriente Lux: O urbanizacji Etiopii


Słuchaj: RealAudioMP3

W naszej poprzedniej audycji mówiłem o tym co związane z urbanizacją kraju. Faktem jest, że rolnictwo stanowi podstawę utrzymania ogromnej większości Etiopczyków i że wszyscy oni niemal żyją na wsi, bo zaledwie około 15 procent ludności tworzy społeczności liczące więcej niż dwa tysiące osób. Tym samym Etiopia ma jeden z najniższych wskaźników urbanizacji w całej Afryce, będąc zarazem drugim pod względem liczebności krajem na tym kontynencie. Powiedzieliśmy też nieco o tym, jak wyglądają etiopskie miasta i jak się w nich żyje. Dziś chciałbym kontynuować ten temat, by zapoznać słuchaczy choćby z nazwami tych nielicznych prawdziwych miast.

Tak samo jak na całym kontynencie afrykańskim proces urbanizacyjny rozpoczął się późno, ale dziś zwłaszcza przebiega niezwykle dynamicznie. Jeszcze w latach 50. ubiegłego stulecia w miastach żyło zaledwie 5 procent ludności, ale w 1970 roku już 9 procent. Dziś ponad 15. Postępujący wzrost dotyczy zarówno małych i średnich osiedli miejskich, jak i regionalnych ośrodków administracyjnych. W najwyższym jednak stopniu cechuje rozrastanie się stolicy kraju, Addis Abeby. Miasto założone zaledwie w 1887 roku, liczy obecnie ponad trzy miliony mieszkańców. Tak mówią dane oficjalne za 2010 rok. Nieoficjalnie wiadomo, że trzeba do tego doliczyć jeszcze przynajmniej jeden milion ludności nigdzie niezarejestrowanej. Oznacza to potrojenie stołecznej populacji na przestrzeni ostatnich 40 lat. Drugim miastem pod względem liczby ludności jest Dire Dawa, na wschodzie kraju. Liczy sobie około 270 tysięcy mieszkańców.

Niektóre historyczne miasta, jak Aksum i Gonder na północy kraju oraz Harer na wschodzie zamieszkuje około 150 tysięcy mieszkańców. Miasta te możemy określić mianem historycznych, nie tylko dlatego, że istnieją od setek lat, ale również dlatego, że odegrały istotną rolę w dziejach Etiopii. W różnych okresach były bowiem stolicami lokalnych władców. Ich struktura miejska jest zatem specyficzna: wszystkie trzy powstały wokół centralnie usytuowanego kompleksu pałacowego, pełniącego zarazem funkcję obronnej fortyfikacji. Są to zatem prawdziwe zamki, kamienne twierdze, bardzo podobne do tych, jakie w analogicznych celach przez całe średniowiecze wznoszono na naszym kontynencie: od warownych stanic w Syrii, Palestynie i Jordanii na Bliskim Wschodzie, po zamki w Hiszpanii, Portugalii, Francji i na Wyspach Brytyjskich. Cesarski kompleks miejsko-pałacowy w Gonderze swym rozmachem wcale nie ustępuje zamkowi krzyżackiemu w Malborku. Jeśli uświadomimy sobie jeszcze, że mowa przecież o budowlach średniowiecznych, a nawet antycznych, i to na Rogu Afryki, to samo ich istnienie musi budzić respekt zarówno wobec władców, z woli których powstawały, jak i prostych budowniczych, którzy przecież najczęściej pochodzili z tej samej okolicy. Żyli oni w cieniu twierdzy, która zapewniała im opiekę i bezpieczeństwo, tworząc w ten sposób coraz bardziej rozrastające się osiedla, które z czasem przekształcały się w pełnoprawne miasta. Te etiopskie bastiony nazywano ketema. Zawsze też towarzyszyły im sanktuaria, kościoły, które często otaczano jeszcze osobnym szańcem, składającym się z murów, bram i wież warownych, jak to ciągle możemy oglądać w Gonder na północy kraju, które to miasto było stolicą etiopskich władców od XVI do XVIII wieku. Kiedyś jeszcze opowiemy o tym bardziej szczegółowo. Oprócz obronnych zamków i kościołów średniowieczne etiopskie miasta miały też rzecz jasna swoje place targowe, zawsze poza murami obronnymi ale jednocześnie blisko ludzkich osiedli, bo przecież na targ wszyscy chodzą codziennie, aby kupić to, co okoliczni rolnicy wyhodowali, i aby sprzedać to co zostało wyprodukowane lub przetworzone w mieście. Wszystkie mechanizmy społeczne związane z produkcją żywności, rzemiosłem i handlem działały zatem dokładnie tak samo w średniowiecznej Europie, jak i w Etiopii, przy czym tam do dziś właściwie niewiele się zmieniło.

Obok tak ważnych miast jak Gonder, Harer i Aksum, w połowie XIX wieku miejską strukturę otrzymały także Mekele w prowincji Tigraj na północy, Desje w prowincji Wello w centralno-wschodniej części wyżyny, Debre Markos w prowincji Godżiam na północnym zachodzie oraz Ankober w centralnej prowincji Szewa.

W latach osiemdziesiątych XIX wieku cesarz Menelik II ostatecznie zjednoczył pod swoim panowaniem północne prowincje kraju i rozpoczął ekspansję na południe kontynentu, aż poza Rów Abisyński. Zrodziło to potrzebę budowy nowej stolicy w środkowej części kraju, a na jej lokalizację wyznaczono wzgórza Entoto. Miasto, które zaczęło wyrastać wokół nowej rezydencji cesarskiej, rozwijało się w tak szybkim tempie i praktycznie z niczego, że sam władca miał je nazwać „nowym kwiatem”, po amharsku „addis abeba”, no i tak zostało do dziś. Plany podporządkowania sobie tak wielkiego obszaru kraju zakładały powiązanie lokalnych siedzib miejskich z nową stolicą siecią dróg oraz budowę linii kolejowej. Plany budowy kolei z Addis Abeby do Dżibuti powstały już pod koniec XIX w., a ukończenie tej ważnej inwestycji przypada na rok 1917. To dzięki kolei miasteczka takie jak Awasz, Adaama, Afdem i Erer zaczęły się dynamicznie rozwijać. Dziś już jednak ze stolicy nie odjeżdżają żadne pociągi, a i miasta musiały sobie inaczej poradzić. O etiopskiej i erytrejskiej kolei opowiemy szerzej innym razem, teraz powiedzmy tylko, że ważnym ośrodkiem na szlaku było też wspomniane już Dire Dawa. To tu jest dzisiaj początek etiopskiej trasy kolejowej na wschód. Ten sam okres przyniósł powstanie albo rozwój miastom Ambo, Welliso, Debre Zejt i Debre Byrhan, położonych o pół dnia drogi od stolicy. W nieco większej odległości znajdują się natomiast Dżimma, Sodo i Awasa. Dziś każde z tych miast liczy dobrze ponad 100 tysięcy mieszkańców. Nowy podział administracyjny kraju uczynił z nich siedziby władz regionalnych. Niektóre są też ważnymi ośrodkami szkolnymi, uniwersyteckimi, przemysłowymi lub turystycznymi.

Bujne są także dzieje miasta Lalibeli, stolicy z czasów dynastii Zagłe w XII i XIII stuleciu. Lalibela zachowała szczególny charakter miasta świętego, celu licznych pielgrzymek. Do tego niewielkiego miasteczka, liczącego około 30 tysięcy mieszkańców przez cały rok przybywają wielotysięczne rzesze pielgrzymów, no i turystów rzecz jasna, tak że ich liczba stale się zwielokrotnia.

Jeszcze bardziej złożone są dzieje miasta Bahyr Dar nad jeziorem Tana, które było ważny ośrodkiem już w XVI wieku, bo cała ta okolica stała się terenem misyjnej aktywności jezuitów. Wkrótce jednak, wraz z antykatolicką rewolucją w latach trzydziestych XVII wieku, podupadło też samo miasto, ale jego świetność i ponowny rozwój nastąpi już w XX wieku, za panowania cesarza Hajle Selassie, który przez moment zamierzał przenieść tu swoją stolicę. Dziś oprócz turystyki rozwija się tu przemysł i kwitnie handel.

Czas włoskiej okupacji Etiopii w latach 1936-41 był też okresem bardzo dynamicznego rozwoju urbanistycznego kraju. Liczba mieszkańców miast powiększała się wtedy szybko głównie za sprawą ludności włoskiej, zatrudnionej w służbach cywilnych, armii oraz przedstawicielstwach handlowych. W planach Mussoliniego Etiopia miała być włoską kolonią, którą można bezkarnie wyzyskać. Na szczęście ten ponury epizod, rozpoczęty z hukiem, szybko zakończył się ze skowytem. Trzeba jednak Włochom oddać sprawiedliwość, że wybudowali kilometry dróg, które częstokroć dziś dopiero są przebudowywane przez Chińczyków. Włosi byli też inicjatorami rozbudowy miejskiej. To im całkowicie swój kształt zawdzięcza Asmara, obecna stolicy Erytrei. Według włoskich projektów w dużej mierze powstał Adigrat na erytrejskim pograniczu, podobnie włoski charakter otrzymały miasta Dekemhere i Keren. W Desie, Gonderze, a przede wszystkim w samej Addis Abebie uporządkowane i na włoską modłę zagospodarowane zostały całe dzielnice mieszkalne, powstały liczne hotele, gmachy urzędów, banki, poczta oraz stadion sportowy. Wszystkie te obiekty pełniły swoją funkcję użytkową także po wyzwoleniu. Ambicją cesarza Hajle Selassie było uczynienie z Addis Abeby autentycznie europejskiego miasta, prawdziwej stolicy Afryki. To dlatego cesarskie rezydencje, zarówno w stolicy, jak i poza nią, bardziej przypominały wytworne angielskie hotele; szkoda tylko, że ich rozmach tak bardzo kontrastował ze zwyczajnością ludzkiej biedy pozostałych Etiopczyków, i to do tego stopnia, że skończyło się rewolucją lat siedemdziesiątych. A gdy przyszły rządy wojskowego komitetu, które z miesiąca na miesiąc zamieniały się w czerwony terror, dawno zaplanowany rozwój urbanizacyjny kraju został zahamowany, a to, co już było, zaczęło popadać w ruinę. Zdaje się, że rządy komunistów na wszystkich szerokościach geograficznych mają jednako destruktywny przebieg i charakter. Ich upadek na początku lat dziewięćdziesiątych też niewiele zmienił, bo lawinowy wzrost liczby ludności przeplatający się z kolejnymi okresami klęski suszy i głodu nie sprzyjał budowie nowej infrastruktury urbanizacyjnej. Mówiłem już jednak, że dziś nareszcie Etiopia żyje nową nadzieją, przynajmniej w stolicy, która rozwija się bardzo szybko. O tym jednak w kolejnych audycjach.

ks. Rafał Zarzeczny SJ







All the contents on this site are copyrighted ©.