Tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy osób wzięły udział w Warszawie w marszu w obronie
Telewizji Trwam. Uczestnicy protestowali przeciwko nieprzyznaniu stacji miejsca na
multipleksie, co uniemożliwi nadawanie w cyfrowym systemie naziemnym.
Marsz
rozpoczął się od Mszy, której na Placu Trzech Krzyży przewodniczył bp Antoni Dydycz,
ordynariusz drohiczyński. W homilii z niepokojem mówił on m.in. o pogardzie, jaka
okazywana jest odbiorcom Telewizji Trwam: „Ta pogarda nas niepokoi, ona też zawstydza.
Ileż to razy słyszeliśmy o użytkownikach Telewizji Trwam, że są ludźmi starymi, zacofanymi;
a co powiedzieć o moherowych beretach, albo o cynizmie wypowiadających się, poniżającej
ironii. Tylko dziw bierze, czemu to ten świat rzekomo bogaty intelektualnie, jakoby
stojący na wysokim poziomie boi się tych małych grup, jakoby nieudaczników. Czego
się boi?” – pytał bp Dydycz.
Po Mszy marsz ruszył w kierunku Kancelarii Prezesa
Rady Ministrów, a potem pod Belweder.