Kościół na Kubie wciąż nie ma wielkich możliwości działania. Brak mu podstawowych
środków, szkół, szpitali i innych instytucji. Ale i tak robi wiele i Kubańczycy potrafią
to docenić – uważa były nuncjusz apostolski w tym kraju abp Angelo Becciu. Od niespełna
roku jest on zastępcą sekretarza stanu i w tym charakterze towarzyszy Papieżowi w
podróży. Mówiąc o pozytywnym stosunku Kubańczyków do Kościoła zaznacza, że pamiętają
oni w szczególności o mobilizacji katolików na całym świecie w pomoc ofiarom huraganu
w 2008 r. Nadspodziewanie dobre rezultaty przyniosły obchody 400-lecia sanktuarium
Matki Bożej w El Cobre. Kościół wyszedł wtedy z zakrystii, a dla wielu Kubańczyków
była to okazja, by do niego powrócić – mówi abp Becciu.
„Przekonałem się na
własne oczy, że Najświętsza Maryja Panna z El Cobre jest Matką wszystkich, również
niewierzących. W procesjach uczestniczyli bowiem ludzie, o których wiedziałem, że
są dalecy od Kościoła. A jednak dołączali do chrześcijan, by prowadzić figurkę Maryi
na kolejne miejsca celebracji. Zrobiło to mnie wielkie wrażenie. Maryja poruszyła
serca wielu Kubańczyków. A zatem ta peregrynacja okazała się najlepszym przygotowaniem
do papieskiej wizyty, bo wielu przy tej okazji zdecydowało się powrócić do Kościoła.
Swoją drogą dobrze przecież wiemy, że Matka Boża ma swoje metody, wie jak posługiwać
się małymi rzeczami, by kierować historią i prowadzić do przemian, których się nie
spodziewamy” – powiedział były nuncjusz na Kubie.