W dwóch poprzednich
odcinkach mówiłem o geografii Etiopii. Dziś natomiast chciałbym opowiedzieć o niezwykłościach
przyrody Rogu Afryki. Oczywiście fauna i flora każdego kraju zależy przede wszystkim
od jego naturalnego położenia i warunków klimatycznych, a Etiopia znajduje się w strefie
międzyzwrotnikowej, gdzie klimat powinien być gorący przez cały rok. Jednak ze względu
na wyżynny charakter kraju i znaczną różnicę poziomów, średnia temperatura dzienna
na przykład w Addis Abebie wynosi zaledwie około 16 stopni Celsjusza, ale już na niższych
terenach oscyluje pomiędzy 20 a 25 stopni. Generalnie zatem na znacznym obszarze kraju
klimat jest zupełnie przyjemny, a niekiedy bywa nawet całkiem zimno, jak na Afrykę,
zwłaszcza nocą, gdy termometr wskazuje zaledwie kilka kresek. Nie należy jednak zapominać,
że na pustyni Danakil temperatura wzrasta nawet do 50 stopni, zaś średnia dobowa to
około 30 °C. Oto jest zatem kraj kontrastów!
Pory roku zasadniczo są dwie.
Pora sucha trwa w Etiopii od października do marca, a dni są wówczas słoneczne i bardzo
ciepłe. Od marca do maja następuje czas, w którym deszcze się zdarzają, zwłaszcza
wieczorami, ale już od czerwca do sierpnia pada prawie nieustannie, a puste koryta
i doliny zamieniają się w rwące rzeki, zaś wyschnięte pola w łąki soczyste zielonością.
Deszczami jednak także rządzą kontrasty: na wyżynie średnia roczna opadów wynosi około
110 cm, ale już na obszarach tropikalnych co roku spada nawet około 2 metrów deszczu.
Za to na pustynnej depresji na wschodzie kraju nie pada prawie wcale.
Roślinność
podporządkowuje się całej naturze, generalnie jednak Etiopia jest krainą niezwykle
zieloną, wbrew popularnym wyobrażeniom. Na tak zróżnicowanym terenie nie dziwią oczywiście
zupełnie odrębne ekosystemy. Zacznijmy od tego co nietypowe. Podobno na terenie Etiopii
można znaleźć więcej endemicznych, a więc występujących w jednym tylko obszarze, gatunków
roślin i zwierząt, niż w całej pozostałej Afryce razem wziętej. Niezwykłym rezerwuarem
unikatowej roślinności w Etiopii są przede wszystkim Góry Siemen na północy kraju.
Mówiliśmy już o tym, że ten prastary masyw górski miejscami sięga czterech i pół tysiąca
metrów. Ale nie wyobrażajmy go sobie na modłę gór o charakterze alpejskim, a więc
o skalistych zboczach i ostrych szczytach pokrytych lodowcem, albo choćby ośnieżonych
zimową porą, niemal całkiem pozbawionych fauny i flory. Niczego takiego tam nie ma.
Góry te, są bowiem prawie zawsze zielone, jakby pokryte trawami, różnymi gatunkami
skalnicy i starym mchem, zwłaszcza tuż po zakończeniu pory deszczowej, co mnie samemu
najbardziej przypominało bieszczadzkie turnie, bujnie porośnięte trawą i krzewami
charakterystycznymi dla strefy umiarkowanej. Na połoninach tak samo hulają tam wiatry,
gdzieniegdzie zaś ze stromych zboczy sączą się strumienie krystalicznie czystej wody,
i tylko chmury rozpościerające się nisko w dolinach przypominają, że jesteśmy o wiele
wyżej, niż gdziekolwiek w Polsce.
Mówiłem, że ten rajski ogród na samym dachu
Afryki gromadzi gatunki roślin nieobecne nigdzie indziej na świecie. Spotykamy tu
zatem na przykład endemiczna różę abisyńską oraz gigantyczną i równie niespotykaną
gdzie indziej lobelię olbrzymią. Podobnie jest zresztą w innych pasmach
górskich. W Górach Bale w centralnej Etiopii spotykamy endemiczne gatunki aloesu i
euforbii, zaś brzegi rzeki Baro bujnie porastają figowce i krzewy tamaryszku. Także
zwyczajne z pozoru agawy osiągają tu niespotykane wręcz rozmiary, zaś różne gatunki
kaktusów niepodzielnie panują na terenach pustynnych, a towarzyszą im osty i ciernie.
Wielorakość krzewów obsypanych kwiatami w wielu kolorach tęczy widzimy we wszystkich
przydomowych i hotelowych ogrodach całej Etiopii. Nigdzie bowiem, zwłaszcza nad jeziorami,
nie brakuje roślin w różnych odcieniach bieli, żółci i czerwieni, a nawet kwiatów
niebieskich i filetowych. Pięknie prezentują się zwłaszcza wielorakie odmiany malwy
i plumerii, która przywędrowała z Karaibów, oraz wywodząca się z Madagaskaru
poiciana królewska, zachwycająca szkarłatnymi kwiatami.
Etiopia była
niegdyś krainą wielkich lasów. Ale lasy w ciągu wieków zostały wycięte, bo ludzie
muszą przecież ogrzać się w nocy, muszą na czymś ugotować strawę, potrzebują też budulca.
Wiele obszarów leśnych po prostu spłonęło w kataklizmach naturalnych i przez ludzką
głupotę, co tylko dopełniło obrazu dewastacji środowiska naturalnego. Dziś stare drzewa
na Wyżynie Etiopskiej widzimy głównie wokół kościołów i klasztorów, gdzie mają znaczenie
symboliczne i niemal święty charakter. Szczególnie majestatycznie prezentują się baobaby,
które Amharowie nazywają bamba, a drzewa te żyją nawet przez dwa tysiąclecia.
Zwłaszcza na wsi i to na całym obszarze kraju rozłożyste konary tych potężnych drzew
dają wiele cienia tak ludziom jak i zwierzętom domowym i dzikim, zwłaszcza gdy w południe
słońce praży niemiłosiernie. Do najpopularniejszych drzew, zwłaszcza na zachodzie
kraju, należą różne odmiany dzikich akacji i fikusów, a wokół ludzkich skupisk często
widzimy bananowce. Zaledwie pod koniec XIX wieku sprowadzono do Etiopii pierwsze sadzonki
eukaliptusa, co zdaje się odbyło się nawet potajemnie, bo władze Australii nie zgadzały
się na ich eksport. Tak czy owak w ciągu zaledwie stulecia zagajniki i lasy eukaliptusowe
powstały w całym kraj, bo drzewo to ma właściwość niezwykle szybkiego wzrostu. Niestety,
ma też nieprzyjemną cechę wysuszania i wyjaławiania ziemi, co się okazuje dopiero
po czasie. Dziś dąży się do zamiany kultury eukaliptusowej na drzewostan bardziej
przyjazny całemu środowisku. Ale wymiana ta potrwa zapewne jeszcze długo.
Na
obszarach nizinnych i suchych niczym dziwnym nie są oczywiście palmy, zaś południowe
zachodnie rubieże kraju witają nas prawdziwie afrykańską sawanną, nie tak słynną jak
w Tanzanii, ale nie mniej bogatą w roślinność, ptactwo i dzikie zwierzęta, zwłaszcza
nad jeziorami. Na mnie szczególne wrażenie zrobiło jezioro Awasa, stosunkowo płytki
zbiornik wodny w pasie Rowu Abisyńskiego, na obrzeżu porośnięty jakby bujnym sitowiem,
tak iż płynąc po nim łodzią ma się wrażenie podróży przez łąkę albo step. Wokół zaś
jeziora Tana na północy gęsto rośnie trzcina papirusowa, z której Etiopscy wieśniacy
wyplatają łodzie, albo raczej kajaki, którymi od tysiącleci pływają po tym wielkim
akwenie. Ta sama trzcina służy też za budulec dla domów i kościołów.
Parę słów
trzeba by jeszcze powiedzieć o etiopskich owocach i uprawach, ale tę soczystą i smakowitą
sferę życia zostawmy na inną okazję: powrócimy do niej wówczas, gdy przyjdzie nam
mówić o etiopskim rolnictwie.