Po
wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona
i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce (Mk 1, 29-30).
Pierwszą
kobietą jaka pojawia się na kartach Ewangelii św. Marka nie jest ani Elżbieta, matka
Jana Chrzciciela, ani nawet nie Maryja, Matka Jezusa, tylko teściowa św. Piotra, i
to teściowa z gorączką...
Spotkanie z nią musiało wywrzeć na apostołach duże
wrażenie, bo aż trzech Ewangelistów opisuje ten pozorny skądinąd epizod (por. Mt 8,
14-17, Łk 4,38-41), a komentatorzy biblijni nie ustają w domysłach o przyczynę gorączki
teściowej. Rzeczywiście, mogło być tak jak niektórzy z nich mówią. Jezus dokonał właśnie
pierwszego cudu w Kafarnaum, gdzie w synagodze uzdrowił opętanego. Apostołowie są
zachwyceni, czegoś podobnego świat jeszcze nie widział. Chcą to jakoś uczcić, podzielić
się wrażeniami. Piotr, zaprasza więc wszystkich do siebie, a jego teściowa, widząc
zbliżający się tłum dostaje gorączki: – „Kogo mi tu prowadzi”. Piotr już pożałował,
woli zejść teściowej z oczu, schować się. Jak słyszymy, to nie on prosi o uzdrowienie:
Zaraz Mu o niej powiedzieli (Mk 1,30). Powiedzieli inni: może apostołowie,
może domownicy? Pan Jezus uzdrawia więc teściową i wybawia Piotra z opresji (ileż
razy będzie musiał to jeszcze czynić), a nam wszystkim daje lekcję, jak postępować
z teściową, która dostała gorączki: podszedł do niej, ujął za rękę i podniósł ...
(por. Mk 1,31). Nie chować się, nie dąsać, nie komunikować z teściową przez wnuków,
ale zbliżyć, wziąć za rękę i podnieść. Prawie cud? Ale możliwy! W tych trzech słowach,
opisujących zachowanie Jezusa, św. Marek pokazał nam jak zamienić obowiązujący dość
powszechnie w relacjach z teściowymi „Kodeks Hammurabiego” (oko za oko i ząb za ząb),
na ewangeliczne, zgodne i wzajemnie pomoce współżycie, bo gdy gorączka opuściła teściową
to wstała i usługiwała im (Mk 1,31).
* * *
W tym samym Kafarnaum Pan
Jezus uzdrowiłteż wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami
i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały,
kim On jest (Mk 1,34).
Pan Jezus nie zezwala aby złe duchy rozgłaszały
Jego imię. Nie chce aby dzięki nim rosła Boża chwała. Jeśli ludzie, którzy widzą Jego
znaki, Boga nie uwielbią, uczynią usta dzieci i niemowląt (por. Ps 8), ba, nawet kamienie
wołać będą (por. Łk 19,40), nigdy jednak złe duchy!
Jak daleko odeszliśmy
od tak godnej postawy. Wielu dzisiaj mówi: „źle czy dobrze, byle o tobie pisali, bo
jak cię nie ma w internecie, w mediach, to nie istniejesz”. Dlatego sprzedają swoją
prywatność, intymność, byle tylko o nich pisali. I czynią tak nie tylko pseudogwiazdy,
które za wszelką cenę chcą zaistnieć, ale także wiele szacownych osób, które na swój
autorytet pracowały latami. Trudno bowiem zrozumieć, dlaczego godzą się na udział
w prostackich programach. Niestety, zdarza się, że nawet duchowni publikują i udzielają
wywiadów w czasopismach, stacjach telewizyjnych, jawnie antychrześcijańskich, które
o Jezusie Chrystusie przypominają sobie jedynie w okolicach świąt.
Jako uczniowie
Chrystusa, który nie pozwalał aby złe duchy o Nim mówiły, powinniśmy pamiętać, że
nie wtedy istniejemy, gdy jesteśmy w mediach, ale gdy jesteśmy w Bogu.
Jak
bardzo więc my wszyscy, „owładnięci gorączką” sławy, uznania i popularności, potrzebujemy
dzisiaj Chrystusa, aby jak teściową Piotra ujął nas za rękę i podniósł... do usługiwania.
_________________
Panie
Jezu, Ty z nastaniem wieczora uzdrawiałeś chorych i wyrzucałeś zły duchy, a
nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, udawałeś się na miejsce pustynne aby się modlić
(por. Mk 1, 32-35); nie dopuść, prosimy, aby nadmierna praca i aktywizm, pozbawiły
nas czasu na rozmowę z Ojcem. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.