Czystka etniczna wymierzona w katolików w Bośni i Hercegowinie nadal trwa, a towarzyszy
jej narastanie islamskiego radykalizmu. Nie przestaje alarmować w tej sprawie lokalny
Kościół. Zdaniem bp. Pero Sudara z Sarajewa porozumienie pokojowe z Dayton położyło
co prawda kres wojnie domowej, ale nie zapobiegło czystkom etnicznym, które postępują
w innej formie. Dowodem na to jest międzynarodowa zgoda na podział kraju na tzw. Republikę
Serbską i zdominowaną przez muzułmanów Federację. W tej sytuacji bośniaccy Chorwaci
nie znajdują dla siebie miejsca i coraz częściej emigrują. Ich populacja zmniejszyła
się od czasów wojny bałkańskiej o niemal połowę (z 820 do 460 tys.). Sytuację tych,
którzy pozostali, może pogorszyć przystąpienie Chorwacji do Unii Europejskiej i uszczelnienie
granicy z Bośnią. Nie od rzeczy jest także, zdaniem bp. Sudara, wspomnieć o konflikcie
politycznych interesów z udziałem radykalnych islamistów wspieranych z zewnątrz.
„Oczywiście
w tej chwili dają o sobie znać w świecie te napięcia i niestety obie strony używają
religii do celów, które nic z nią nie mają wspólnego – powiedział Radiu Watykańskiemu
biskup pomocniczy Sarajewa. – Jeśli nietolerancyjny islam dojdzie do głosu w Bośni
i Hercegowinie, jego pierwszymi ofiarami będą nasi muzułmanie. U nas podstawowym problemem
jest polityczna niesprawiedliwość, która zaczyna stanowić część codziennego życia.
A niestety maczają w tym palce przedstawiciele wspólnoty międzynarodowej. Komuś zależy
na tym, żeby sytuacja się nie unormowała. A tymczasem Bośnia i Hercegowina mogłaby
być modelem i wzorem dowodzącym, że współistnienie jest możliwe i potrzebne”.