W niektórych regionach Pakistanu chrześcijanie żyją w gorszych warunkach niż niewolnicy.
Władze nie reagują nawet, gdy gwałcone i torturowane są dzieci chrześcijan. W tym
dramatycznym tonie sytuację wyznawców Chrystusa w regionie Karaczi opisuje katolicki
polityk Michael Javed. Wskazuje on, że pakistańskim władzom coraz wyraźniej zależy
na wyeliminowaniu chrześcijańskiej obecności w tym kraju.
Michael Javed przez
lata był członkiem rządzącej krajem Partii Ludowej. Obecnie przeszedł do nowoutworzonego
ugrupowania, które zaczyna się upominać także o prawa dyskryminowanych mniejszości.
Po zabójstwie katolickiego polityka Shahbaza Bhattiego otrzymał jego miejsce w parlamencie
federalnym, decyzję tę jednak odwołała komisja wyborcza przyznając fotel hinduiście.
Jak
twierdzi Javed, w niektórych miejscowościach tworzone są nawet specjalne „cele gwałtu”.
Jeśli przeważnie bardzo ubodzy rodzice nie są w stanie wykupić dzieci, islamscy oprawcy
torturują je tak, że trudno je rozpoznać. Tylko w grudniu na peryferiach Karaczi zgwałcono
15 chrześcijanek. Przypadków może być jednak o wiele więcej, ponieważ rodziny, obawiając
się zemsty oprawców, nie informują o tym policji. Pakistański polityk wskazuje, że
sprawcami fali terroru są głównie radykalni muzułmanie. Oskarżają chrześcijan o prozachodnie
sympatie, wskazując, że nie mają prawa do swych miejsc kultu. Atakowane są także domy
chrześcijan, jak to miało miejsce ostatnio w Butukaluni. Policja oczywiście nie interweniowała.
Tuż obok katolickiego kościoła w Ayub Goth muzułmanie otworzyli „dom tolerancji”,
w którym chrześcijanki zmuszane są do prostytucji.
Dramat pakistańskich chrześcijan,
traktowanych jak ludzie drugiej kategorii, potwierdza pracujący w Karaczi franciszkanin,
o. Victor John OFM. Podkreśla on, że w tym rejonie mieszka ok. 5 tys. chrześcijan.
W większości są to ludzie bardzo ubodzy, nie mający dostępu do edukacji, co powoduje,
że bardzo łatwo padają ofiarą bezprawia.