Egipt: Kościół nieufny wobec ruchu Braci Muzułmanów
„Bracia Muzułmanie nie są wiarygodni. Czekamy na fakty, a nie tylko słowa” – powiedział
rzecznik prasowy Kościoła katolickiego w Egipcie po zapewnieniu stojącego na czele
tego ruchu Mohammeda Badiego, że opowiada się on za równością wszystkich obywateli.
Ks. Rafic Greiche zwrócił uwagę, że kilka dni wcześniej inny przywódca Braci Muzułmanów
wezwał do wyrzucenia z kraju tych, którzy są przeciwni zasadom islamskiego prawa szariatu.
Chodziło oczywiście o chrześcijan. „Bracia Muzułmanie wydają zawsze kilka różnych
oświadczeń – powiedział kapłan. – Najpierw wyrażają bardzo ostro pozycję przeciwną
siłom nie-islamskim. Kiedy jakiś przywódca demokratyczny czy chrześcijański zaprotestuje,
gotowi są zaraz zmienić wersję oświadczenia, by nie mieć opinii ekstremistów”. Taką
taktykę stosowali od samego początku „jaśminowej rewolucji”, której ich przywódcy
byli początkowo przeciwni, ale potem zaczęli się nią posługiwać w celach wyborczych.
Ks.
Greiche przypomniał, że po masakrze Koptów protestujących na placu przed siedzibą
telewizji w Kairze w komunikacie Braci Muzułmanów z 10 października usprawiedliwiano
działania wojska, odmawiając chrześcijanom prawa do upominanie się o cokolwiek. Już
dwa dni później sam Mohammed Badie odwołał oświadczenie rzecznika ruchu, przypisując
winę za przemoc dawnym działaczom partii prezydenta Mubaraka. Niejasne są też relacje
tego ugrupowania z uchodzącymi za znacznie bardziej radykalnych salafitami. Rzecznik
prasowy egipskiego Kościoła poinformował, że w pierwszej turze wyborów w niektórych
lokalach wyborczych obie organizacje prezentowały wspólne listy, by zdobyć więcej
głosów. Natomiast później Bracia Muzułmanie odcięli się od pewnych deklaracji ekstremistów,
dotyczących obowiązku zakrywania twarzy przez kobiety, zamknięcia sklepów z alkoholem
czy oddzielenia kobiet od mężczyzn w lokalach publicznych.