Od 2003 r., czyli od drugiej wojny w Zatoce Perskiej, z Iraku wyemigrowało więcej
chrześcijan, niż w ciągu poprzednich 200 lat historii. Zwraca na to uwagę bp Shlemon
Warduni w związku z wycofaniem się wojsk amerykańskich z jego ojczyzny. W wywiadzie
dla włoskiego tygodnika Tempi chaldejski duchowny poinformował, że, mimo olbrzymiego
exodusu, wyznawców Chrystusa jest nad Tygrysem i Eufratem wciąż ok. pół miliona. Trudno
jednak o wiarygodne dane, bo sytuacja jest nadal niepewna i nadchodzące Boże Narodzenie
zapowiada się smutno.
Słowa bp. Warduniego z Bagdadu potwierdza inny chaldejski
hierarcha. Abp Emil Shimoun Nona z Mosulu donosi o atmosferze zagrożenia, jaka panuje
wśród tamtejszych wiernych. Wciąż dochodzi do niewyjaśnionych zabójstw, których ofiarą
padają chrześcijanie. Obecnie sytuacja może się jeszcze pogorszyć po odejściu Amerykanów,
choć z drugiej strony ich obecność traktowano raczej jako element panującego chaosu,
niż jako siłę stabilizującą. W samym Mosulu pozostało obecnie 1500 chrześcijańskich
rodzin, jednak po ostatnich zamachach wielu myśli o emigracji – dodaje abp Nona.