Egipt: Kościół potępia użycie przemocy wobec demonstrantów
W Egipcie panuje powszechne niezadowolenie przemocą stosowaną przez wojskowych – powiedział
agencji Misna nuncjusz apostolski w tym kraju. Abp Michael Fitzgerald zwrócił uwagę,
że niezadowoleni są przede wszystkim młodzi, zarówno muzułmanie, jak i chrześcijanie.
Niektórzy z nich również uczestniczą w manifestacjach trwających od kilku dni w Kairze
i innych miastach. Poniosło w nich śmierć co najmniej 40 osób, a liczba rannych przekroczyła
2 tys.
Użycie przemocy wobec bezbronnych demonstrantów potępili też przedstawiciele
miejscowego Kościoła. „Młodzież odrzuca idee ekstremistów i zeszła na plac, by podkreślić
jedność narodu egipskiego, obejmującego tak muzułmanów, jak i chrześcijan – powiedział
agencji AsiaNews rzecznik prasowy Kościoła katolickiego w Egipcie. Ks. Rafic Greiche
poinformował, że na kairskim placu Tahrir katolicy rozdawali żywność, wodę i lekarstwa.
„Ludność ma już dość wojska, ale też organizacji Bracia Muzułmanie, która nadal wpływa
na politykę kraju, narzucając swą ideologię religijną. Wojskowi popełnili liczne błędy
i zbyt wielu obietnic nie dotrzymali – uważa kościelny rzecznik. – Nie umieli rządzić
krajem i przyczynili się do zaostrzenia konfliktu koptyjsko-muzułmańskiego. Nie są
w stanie zapewnić bezpieczeństwa”. „Chrześcijanie i muzułmanie na placu Tahrir zjednoczyli
się w obronie praw człowieka. Łączy ich to samo pragnienie odnowy” – powiedział organizacji
Pomoc Kościołowi w Potrzebie katolicki eparcha koptyjski Gizy, wielkiego egipskiego
miasta koło Kairu. Bp Antonios Aziz Mina uważa, że użycie siły wobec bezbronnych jest
niedopuszczalne. Mają oni prawo domagać się sprawiedliwości. Zdaniem hierarchy młodzi
Egipcjanie zawiedli się rewolucją, która doprowadziła do obalenia prezydenta Mubaraka,
choć początkowo byli pełni nadziei.
Wypowiadając się dla agencji Misna, nuncjusz
apostolski w Egipcie nawiązał też do zapowiedzianych za kilka dni wyborów. Podkreślił,
że demokratyczne głosowanie jest pilną koniecznością i trzeba uczynić wszystko, by
zapewnić jego prawidłowy przebieg. Tymczasowe władze egipskie obiecały, że wybory
do parlamentu rozpoczną się 28 listopada, choć pojawiają się już głosy o możliwości
opóźnienia tego terminu. Nawet jeśli zostanie on dotrzymany, to trzeba pamiętać, że
poszczególne fazy wyborcze w różnych częściach kraju mają potrwać do połowy stycznia.
W lutym i marcu będą jeszcze wybory do organu pełniącego funkcje senatu, a wybory
prezydenckie zapewne dopiero w lipcu. Chrześcijanie obawiają się zwycięstwa sił islamskich
– salafitów i Braci Muzułmanów. Jak powiedział agencji AsiaNews egipski ekspert André
Azzam, najskrajniejsi są salafici, głoszący powrót do zasad pierwotnego islamu. Są
oni przeciwni udziałowi chrześcijan w wyborach i chcieliby nałożyć na „niewiernych”
specjalne podatki. Jeden z salafickich szejków wydał fatwę zabraniającą głosować na
Koptów i w ogóle na liberałów. Bracia Muzułmanie są trochę bardziej umiarkowani, ale
jak dotychczas próby dialogu między nimi a Koptami nie powiodły się. Na listach kandydatów
do wyborów znalazło się tylko 120 chrześcijan na wiele tysięcy kandydatów muzułmańskich.
Jest to ogromna dysproporcja. Na 80 mln ludności Egiptu liczbę chrześcijan różnych
wyznań szacuje się ostatnio na 17 mln. Koptowie czują się zawiedzeni i niektóre ich
organizacje nawołują do zbojkotowania wyborów.