Kościół katolicki w Turcji nadal bez osobowości prawnej
Mimo oznak otwarcia obecnego rządu Turcji na mniejszości religijne Kościół katolicki
nie może z tego w pełni korzystać, nie mając osobowości prawnej. Zwrócił na to uwagę
21 listopada rzecznik tamtejszego episkopatu Rinaldo Marmara, który zaprezentował
w Rzymie swą książkę „Stambuł – spotkanie dwóch światów”. Została ona wydana w związku
z minionym w zeszłym roku 50-leciem pełnych relacji dyplomatycznych między Stolicą
Apostolską a Turcją.
Rzecznik tureckiej konferencji biskupów stwierdził, że
sytuacja mniejszości wyznaniowych nie jest tam łatwa. Jako niepokojący fakt przytoczył
niedawne przywrócenie kultu islamskiego w dawnym kościele Mądrości Bożej w Izniku,
czyli starożytnej Nicei w Azji Mniejszej. Wzniesiony przez Bizantyjczyków w VI wieku,
w XIV został on zamieniony przez Turków na meczet. To w tej świątyni odbył się w 787
r. Sobór Powszechny Nicejski II. Od 1920 r. meczet, częściowo zburzony, nie był używany
przez muzułmanów. Ostatnio odbudowano go, zachowując chrześcijańskie malowidła przedstawiające
Maryję i apostołów, i pomimo próśb o przekształcenie w muzeum, 2 listopada zaczęto
go używać znowu jako meczetu. Według Rinaldo Marmary brak osobowości prawnej stwarza
wspólnocie wyznaniowej problemy, które można rozwiązać jedynie mając znaczne środki
finansowe i dobrych adwokatów. Tymczasem tureccy katolicy są ubodzy. Rzecznik prasowy
episkopatu uważa, że gdyby Turcję przyjęto do Unii Europejskiej, ułatwiłoby to Kościołowi
katolickiemu uzyskanie osobowości prawnej.
Władze Turcji zdecydowały się przyznać
osobowość prawną fundacjom należącym do niemuzułmańskich mniejszości religijnych –
ale jedynie tych, które wymienia podpisany w 1923 r. traktat z Lozanny. Są to więc
chrześcijanie greckoprawosławni i ormiańscy oraz żydzi, natomiast sprawa nie dotyczy
katolików, których ten dokument nie uwzględnia. Pierwszym krokiem w realizacji decyzji
było uznanie prawne fundacji greckiego liceum Beyoglu, jednego z najstarszych w Turcji.
Zdaniem mniejszościowych wspólnot jest to kolejny pozytywny sygnał po tym, jak we
wrześniu rząd Erdogana zapowiedział zwrot własności skonfiskowanych mniejszościom
religijnym. Fundacje, na których czele stać musi zawsze obywatel turecki, są jedyną
formą prawną umożliwiającą wspólnotom religijnym prowadzenie tam dzieł kulturalnych
czy społecznych. Jednak zdaniem przedstawicieli Kościoła katolickiego taki status
nie wystarcza. Powinny być prawnie uznane Kościoły, zakony i inne instytucje kościelne.