Benedykt XVI przybył do kraju biednego, do ubogich – przypomina na łamach L’Osservatore
Romano nuncjusz apostolski w Beninie abp Michael Blume. W ubiegłym roku wzrost gospodarczy
w tym kraju wynosił zaledwie 3 proc., a zatem o połowę mniej niż przewidywano. Roczny
dochód na obywatela nie przekracza tam 600 dolarów – podaje nuncjusz. Aż 95 proc.
społeczeństwa utrzymuje się z rolnictwa. Główny dochód państwa to eksport bawełny,
orzeszków ziemnych i oleju palmowego. Edukacja i służba zdrowia, choć darmowe, w rzeczywistości
są mizerne – relacjonuje watykański dyplomata.
Abp Blume przypomina, że Benin
korzysta z wielkiej pomocy zagranicznej, ta jednak nie zawsze trafia tam, gdzie powinna.
Wspólnota międzynarodowa musi naciskać na wprowadzenie przejrzystych mechanizmów dystrybucji
tej pomocy – podkreśla nuncjusz. Mówiąc z kolei o kontekście duchowym papieskiej podróży,
watykański dyplomata podkreśla fakt, że Benin to kraj bardzo religijny. Większość
obywateli to jednak animiści. W związku z tym dochodzi niekiedy do dyskryminacji chrześcijan
czy wręcz prześladowań. „Jestem przekonany, że w Beninie są popełniane mordy z nienawiści
do wiary chrześcijańskiej. Spotykamy się zatem z przypadkami prawdziwego męczeństwa”
– podkreśla abp Michael Blume.