Egipt: od wieków sytuacja chrześcijan nie była tak zła, jak po rewolucji
„Od wieków sytuacja chrześcijan w Egipcie nie była tak zła, jak obecnie, po arabskiej
wiośnie” – twierdzi miejscowy biskup prawosławny, Stephanos Anba. „Wyznawcy Chrystusa
są mordowani z zimną krwią, płoną kościoły, a policja nic z tym nie robi, nasi oprawcy
pozostają bezkarni” – żali się koptyjski ordynariusz Beby i Elfashnu. W jego przekonaniu
antychrześcijańskie postawy są wszechobecne. Przejawiają się w mediach, które tuszują
zbrodnie na chrześcijanach, a także w codziennym życiu. Muzułmanie nie kupują u chrześcijan,
nie robią z nimi interesów, nie chcą ich zatrudniać. „Teraz już nikt się z tym nie
kryje – mówi bp Stephanos. – Nawet w ogłoszeniach prasowych zastrzega się, że oferta
pracy jest zastrzeżona tylko dla muzułmanów”.
Prawosławny hierarcha przestrzega
Zachód, by nie wiązał zbyt wielkich nadziei z zapowiedzianymi na koniec listopada
wyborami. Ze swej strony deklaruje, że chrześcijanie w Egipcie są gotowi na męczeństwo.
Według jego szacunków jest ich tam jeszcze ok. 12 mln na 76 mln mieszkańców. „Wciąż
jesteśmy dość liczni. Najważniejsze to zachować wewnątrzchrześcijańską solidarność”
– dodaje bp Stephanos.