Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego
Słuchaj:
1. Faryzeusze
za wszelką cenę chcieli przyłapać Jezusa na jakimś przestępstwie lub choćby na wypowiedzi
niezgodnej z Prawem za pomocą podchwytliwych pytań, dotyczących różnych dziedzin ówczesnego
życia religijnego, społecznego czy politycznego. Tym razem zapytali o sprawę podstawową
dla wyznawanej przez nich religii i, być może, nie kierowali się tylko chęcią zastawienia
pułapki na Zbawiciela, ale rzeczywiście oczekiwali na wyjaśnienie.
Faryzeusze
znani byli bowiem z wielu drobiazgowych wyjaśnień Pisma. Powstało z tego tyle praw
i nakazów, że samo ich poznanie, nie mówiąc o stosowaniu, przerastało możliwości przeciętnego
Żyda. Ponadto często nie odróżniano spraw marginesowych od podstawowych. Zatem pytanie
o największe przykazanie było ważne nie tylko dlatego który je stawał. „[Jezus] mu
odpowiedział: «Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą
i całym swoim umysłem». To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne
jest do niego: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Na tych dwóch
przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy” (Mt 22,37-40).
2. Trudno sobie
wyobrazić jaśniejszą odpowiedź, która niewątpliwie staje się też przedmiotem naszych
refleksji. Wcześniej czy później każdy z nas wierzących musi się zmierzyć z tymi słowami
Jezusa Chrystusa, bo nie jest to tylko jakieś pięknie sformułowane hasło czy synteza
religii chrześcijańskiej, ale codzienne życie w całym swoim uroku i dramacie zarazem:
w uroku, bo wzajemna miłość między Bogiem i człowiekiem, choć zupełnie nieproporcjonalna,
oraz miłość między ludźmi wyraża najgłębsze powołanie, jakim człowiek został obdarzony
przez Boga; w dramacie, gdyż przykazanie miłości jest niesłychanie trudne w realizacji;
często napotykamy na różnego rodzaju wewnętrzne i zewnętrzne przeszkody; niekiedy
przyłapujemy się nie tylko na braku miłości, ale wręcz na nienawiści.
Jakże
daleko odeszliśmy od stylu życia pierwszych chrześcijan, o których mówiono: „Patrzcie,
jak oni się miłują”. Nie zajmowali wysokich stanowisk w ówczesnym społeczeństwie,
nie należeli do ludzi bogatych i wpływowych, a jednak podbijali świat. Ludzie prości,
na początku przelęknieni, w miarę jak otwierali się na Bożą łaskę, nabierali mądrości
życiowej i odwagi; zadziwiali świat przede wszystkim przykładem codziennego życia
i właśnie miłością – głoszoną i praktykowaną.
Nas często osłabiają podziały,
jakie istnieją wśród dzisiejszych chrześcijan, również w naszej kochanej ojczyźnie.
Różnice w poglądach są rzeczą normalną, ale nie można nikogo nienawidzić, nawet gdyby
to był twój nieprzyjaciel, a tym bardziej, jeśli to jest twój kolega, współbrat kapłan,
siostra z tego samego zgromadzenia.
3. Tak bardzo potrzebujemy kochać i być
kochanymi, bo miłość zmienia nasze życie i nasze spojrzenie na wszystkich ludzi. Miłość
nie jest rzeczywistością abstrakcyjną, ale realizuje się w spotkaniu. Wymaga dzielenia
się doświadczeniem, wymiany opinii, gestów życzliwości, symbolizujących dar jednej
osoby dla drugiej.
O jednej rzeczy nie możemy tutaj zapomnieć: prawdziwa miłość
między ludźmi jest możliwa pod warunkiem, że na pierwszym miejscu stawiają oni Boga
i Jego miłują nade wszystko. Mówił św. Augustyn: „Szczęśliwy jest człowiek, który
kocha Boga, a przyjaciela w Nim”.
Przykazanie miłości odnosi się do całego
naszego życia i w jego realizacji przeżywamy wzloty i upadki. Wiemy też, że nie jesteśmy
w stanie odpowiedzieć na miłość Boga w sposób pełny, ale przecież On jest w stanie
owe „braki” uzupełnić. Ważne jest, byśmy pragnęli kochać Boga całym sercem, i coraz
bardziej. Pisał ks. Tadeusz Król, wieloletni ojciec duchowny Seminarium Płockiego:
„A
kiedy zostanie ze mnie / już tylko ciało / duszę zabierzesz do siebie / jedno chcę
by po mnie / zostało / żem Ciebie Boże kochał / za mało za mało / Byłem na drogach
/ gdzie Cię szukają / przez kratki / byłem przy stołach / gdzie pokarm dają / łamią
Chleb / jak promień słońca / ale kochałem Ciebie / zawsze za mało za mało”.