Apel przewodniczącego włoskiego episkopatu do polityków o wyjście z kryzysu moralnego
Do panującej obecnie we Włoszech atmosfery niepewności społecznej na płaszczyźnie
nie tylko ekonomicznej, ale przede wszystkim kulturalnej i moralnej, nawiązał przewodniczący
Włoskiej Konferencji Biskupów. W obliczu głośnych dziś w tym kraju skandali obyczajowych
i korupcyjnych, wiązanych przede wszystkim z osobą szefa rządu, oczekiwano już na
głos Kościoła. Okazją do tego stało się posiedzenie rady stałej episkopatu, trwające
w Rzymie od 26 do 29 września. Otwierając je wczoraj kard. Angelo Bagnasco, choć nie
pominął wydarzeń kościelnych, jak włoski Kongres Eucharystyczny czy Dzień Młodzieży
w Madrycie, wyjątkowo dużo miejsca poświęcił tym razem moralnym aspektom kwestii polityczno-społecznych.
Arcybiskup
Genui nie wymienił oczywiście premiera Berlusconiego po nazwisku. Nie chodziło przecież
o zajęcie przez Kościół jednostronnego stanowiska politycznego, ale o napiętnowanie
postaw znamiennych dla całej włoskiej klasy politycznej. Purpurat kilkakrotnie dał
do zrozumienia, że mówi o tym ze smutkiem. Ubolewał nad „zepsuciem obyczajów i języka
politycznego” oraz „systematycznym wzajemnym oczernianiem”. Wskazał na konieczność
zmiany przyzwyczajeń i stylu życia, często nie licujących z godnością osób czy instytucji
publicznych. To, co dzieje się na scenie politycznej, szkodzi wizerunkowi kraju za
granicą.
Przewodniczący włoskiego episkopatu uważa, że „Italia nie może się
sama oczerniać”. Nie oznacza to jednak, że należy przemilczać zło. „Kwestia moralna
nie jest bynajmniej wymysłem mediów” – powiedział kard. Bagnasco. Zaapelował do klasy
rządzącej o pełną przejrzystość, niewykorzystywanie pełnionych funkcji dla niewłaściwych
celów, oszczędność środków publicznych. Trzeba respektować współobywateli i nie można
uwłaczać ubogim. Przewodniczący włoskich biskupów wyraził też troskę o wychowanie
młodzieży i o zagrażający przyszłości społeczeństwa niż demograficzny.