Benedykt XVI do katolików zaangażowanych społecznie: Kościół ma się zmieniać zrywając
z duchem tego świata
„Od dziesięcioleci przeżywamy zmniejszanie się praktyk religijnych, stwierdzamy coraz
większe dystansowanie się znacznej części ochrzczonych od życia Kościoła. Rodzi się
stąd pytanie – zwrócił uwagę Papież na spotkaniu z katolikami zaangażowanymi w życie
kościelne i społeczne. – Czy Kościół nie musi się zmienić? Czy nie powinien w swych
urzędach i strukturach przystosować się do naszych czasów, aby dotrzeć do dzisiejszych
ludzi poszukujących lub wątpiących?”.
„Tak, jest powód do zmiany i jej potrzeba
– stwierdził Ojciec Święty. – Każdy chrześcijanin i wspólnota wierzących są wezwani
do nieustannej przemiany. Kościół musi wciąż na nowo upewniać się co do swego posłannictwa.
Wypływa ono z tajemnicy stwórczej miłości Boga. Kościół znajduje swój sens wyłącznie
w tym, że jest narzędziem odkupienia, przenikania słowem Bożym świata i przemieniania
go w jedność miłości z Bogiem. W dziejach widać też jednak przeciwną tendencję, gdy
Kościół przystosowuje się do tego świata, do jego kryteriów i staje się samowystarczalny.
Przywiązuje wtedy większą wagę do organizacji i instytucjonalizacji niż do swego powołania
do otwartości na Boga, na świat, na innych”.
„By pełnić swe właściwe zadanie
– wskazał Benedykt XVI – Kościół musi wciąż na nowo podejmować wysiłek odcinania się
od ducha świata. Ma iść za słowami Jezusa: «Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem
ze świata» (J 17, 16)”. „Historia w pewnej mierze przychodzi Kościołowi z pomocą przez
różne epoki sekularyzacji, które zasadniczo przyczyniły się do jego oczyszczenia i
reformy wewnętrznej – mówił dalej Benedykt XVI. – Sekularyzacje – czy to wywłaszczanie
dóbr Kościoła, czy znoszenie przywilejów albo tym podobne – oznaczały za każdym razem
głębokie uwolnienie Kościoła od świata. Pozbywał się on przy tym swego bogactwa ziemskiego
i z powrotem przyjmował w pełni swe ziemskie ubóstwo. Przykłady z historii pokazują,
że misyjne świadectwo Kościoła oderwanego od świata staje się wyraźniejsze. Uwolniony
od swych obciążeń materialnych i politycznych Kościół może lepiej poświęcać się, prawdziwie
po chrześcijańsku, całemu światu, być naprawdę otwarty na świat. Może na nowo żyć
szczerzej swym powołaniem do posługi wielbienia Boga i do służby bliźniemu. Otwiera
się na świat nie żeby zdobyć ludzi dla instytucji roszczącej sobie władzę, ale żeby
prowadzić ich na nowo ku sobie samym, gdyż prowadzi ich do Tego, o którym każdy może
powiedzieć z Augustynem: On jest bardziej wewnątrz mnie niż ja sam (por. Wyznania,
3, 5, 11)”.
„Nie chodzi tu – wyjaśnił Papież – o znalezienie nowej taktyki,
aby przywrócić Kościołowi znaczenie. Chodzi raczej o odrzucenie tego wszystkiego,
co jest jedynie taktyką, i o dążenie do pełnej rzetelności”. „Wiara chrześcijańska
zawsze, nie dopiero w naszych czasach, jest dla człowieka skandalem zwrócił uwagę
Ojciec Święty. – To, że odwieczny Bóg troszczy się o nas, ludzi, zna nas. To, że Niepojęty
stał się w określonym czasie uchwytny, Nieśmiertelny cierpiał i umarł na krzyżu, a
nam śmiertelnym obiecano zmartwychwstanie i życie wieczne. Wierzyć w to jest już dla
nas ludzi wymagające. Ten skandal, którego nie można usunąć, jeśli chce się zachować
chrześcijaństwo, został niestety w ostatnim czasie przykryty innymi, bolesnymi skandalami
głosicieli wiary. Tworzy się groźna sytuacja, gdy owe skandale zajmują miejsce pierwotnego
skandalonu, zgorszenia Krzyża, i w ten sposób czynią go niedostępnym, czyli
ukrywają istotne chrześcijańskie wymaganie za nieposłuszeństwem jego głosicieli. Czas
zatem, by śmiało zerwać z tym, co w Kościele jest ze świata. Nie znaczy to, by wycofać
się ze świata. Kościół uwolniony od tego, co ze świata, jest w stanie właśnie także
na polu społeczno-charytatywnym przekazywać ludziom, zarówno cierpiącym, jak i tym,
którzy im pomagają, szczególną żywotną siłę wiary chrześcijańskiej”.