Zmierzch ateistycznego humanizmu – co po nim? Wywiad z Fabricem Hadjadjem, francuskim
pisarzem, filozofem, byłym ateistą
Dobiega końca epoka humanizmu ateistycznego. Dziś jedynym źródłem humanizmu
może być już tylko chrześcijaństwo – twierdzi francuski pisarz i filozof Fabrice Hadjadj.
Specjalizuje się on w analizie świata, który wyłania się po zmierzchu nowoczesności.
Niegdyś czynił to z pozycji anarchisty i ateisty. W 1998 r. przeżył jednak gwałtowne
nawrócenie i przyjął chrzest w Kościele katolickim. W swej twórczości nawiązuje też
do żydowskiej tożsamości swej rodziny. Z Fabricem Hadjadjem rozmawialiśmy o stanie
podupadającej nowoczesności.
Fabrice Hadjadj: Nowoczesność rozpoczęła
się dawno temu. Nie można zatem mylić nowoczesności z dniem dzisiejszym, czy z czasami
współczesnymi. Cechą charakterystyczną nowoczesności był powrót do pewnych pojęć chrześcijańskich,
takich jak wolność, dążenie do sprawiedliwości społecznej, samo skoncentrowanie na
człowieku. Innymi słowy był to swoisty humanizm, który jednak zwrócił się przeciwko
Kościołowi w imię przyszłości, mającej wyzwolić nas z zacofania, z lęku, z katolicyzmu,
z wiary. Z tego zrodziła się wiara w człowieka i postęp. Dziś jest już jasne, że nowoczesność
się wali. To znaczy zakwestionowana została wiara w człowieka, a miejsce dotychczasowego
progresizmu zajął totalny katastrofizm. Sprzyjają temu choćby takie wydarzenia, jak
awaria elektrowni w Fukushimie, czy przepowiednie wieszczące koniec świata w 2012
r. itp. To wszystko, od zmian klimatycznych po zagrożenie nuklearne, od opanowania
ludzkiego genomu i możliwości utworzenia superczłowieka po możliwość całkowitego wyginięcia
rodzaju ludzkiego, w sposób radykalny kwestionuje progresizm od zewnątrz. A od wewnątrz
ten progresizm został zakwestionowany przez fakt, że wszystkie wielkie utopie polityczne,
a zwłaszcza komunizm, prowadziły do totalitaryzmu. A zatem ta wiara w postęp się zawaliła
i po epoce nowoczesności przyszła epoka postmodernizmu, a po humanizmie przyszło coś,
co można by nazwać panowaniem postczłowieka.
- A zatem widzimy,
że ów progresizm i ów humanizm, które postawiły nad Bogiem krzyżyk, same znalazły
się w impasie. Jesteśmy w epoce przejściowej. Czy taka sytuacja nie jest szansą dla
Kościoła?
Fabrice Hadjadj: Można by tak powiedzieć. Bo tym, co
upada, jest humanizm ateistyczny, czy humanizm wyłącznie antropocentryczny. Ten upadek
doprowadził do powstania różnych form posthumanizmu, na przykład w postaci superczłowieka.
Technika konstruuje nam dziś doskonałego człowieka, który będzie lepszy, bardziej
wydajny itd. Inną formą posthumanizmu jest ekologizm, który domaga się swoistego regresu
człowieka. I w końcu trzecia forma posthumanizmu, która jest wręcz antyhumanizmem,
to powrót fundamentalizmu. A zatem te trzy postawy, trzy błędy, pokazują nam, że humanizm
się zawalił i że jedyną metodą obrony człowieka jest odwołanie się do Transcendencji.
Była to jedna z wielkich intuicji Jana Pawła II, którą podjął następnie Benedykt XVI,
że przez sam fakt Wcielenia chrześcijaństwo jest zarazem skoncentrowane na człowieku
i na Bogu. I że zwracając się w kierunku Boga, docieramy do tajemnicy człowieka. W
chrześcijaństwie nie ma konkurencji między Bogiem i człowiekiem. Bo Bóg jest jego
Stwórcą. Im bardziej zbliżamy się do Stwórcy, tym bardziej zbliżamy się do Jego stworzenia.
I to do tego stworzenia, które zostało przez Niego odkupione, a ludzka natura została
przyjęta za swoją przez samego Boga.
A zatem widzimy coraz jaśniej, że jedyny
możliwy humanizm, to nie humanizm ateistyczny. Trzeba bowiem wierzyć, że człowiek
to nie efekt ewolucji. Lecz, że ten prawdziwy człowiek bez domieszek techniki, ma
sens, ma wspaniałe przeznaczenie. I trzeba też wierzyć, że człowiek nie ma zostać
zdominowany, przygnieciony przez jakiekolwiek bóstwo, ale wręcz przeciwnie: im bardziej
człowiek zwraca się do Boga, tym bardziej się spełnia, tym większa jest jego chwała.
Benedykt XVI kładzie na to wielki nacisk. Zwłaszcza, kiedy przemawiał w College des
Bernardins, pokazał bardzo jasno, że wiara to nie pewna opcja, dodatek. Nie. Wiara
ogarnia całego człowieka i przenika całe jego życie: pracę, przeobrażenia natury,
sztukę, twórczość poetycką i intelektualną. Widać to szczególnie w zachodnim monastycyzmie,
gdzie życie mnisze rzeczywiście przekształciło całą kulturę.
- Czy to stwierdzenie
zgonu humanizmu ateistycznego oznacza również koniec masonerii, która na tym
humanizmie się przecież opierała?
Fabrice Hadjadj: To bardzo delikatne
pytanie. Ponieważ masoneria to wielki zlepek, w którym są zarówno ateiści, jak i teiści.
Są loże głęboko teistyczne, które wierzą w Boga Architekta, Zegarmistrza itd., jak
Voltaire na przykład. Jest natomiast pewne, że masoneria wypadła już z gry. Ma jeszcze
swoje potajemne sprawy. Ale dziś wszystko jest jawne. Najgorsze doktryny, najpoważniejsze
błędy są jawne. A przede wszystkim ciąży nam świadomość, że gatunek ludzki jako taki
może zniknąć. Od czasu Hiroszimy wiemy, że rodzaj ludzki może wyginąć. Dlatego człowiek
nie wierzy tak naprawdę w przyszłość. Szuka więc łatwych sukcesów, łatwego zarobku,
taniej rozrywki. Nie pojmuje, czym jest trwałość kultury, trwałość historii. A zatem
nie ma sensu cieszyć się z upadku masonerii. Choć rzeczywiście była ona związana z
humanizmem ateistycznym czy raczej antychrześcijańskim, który dziś kompletnie się
przedawnił.
- Dziś spotykamy się również z pewnym powrotem do duchowości.
Niekoniecznie do religii. Czy to również jest przejawem postmodernizmu?
Fabrice
Hadjadj: Tak. Jedno jest pewne, że humanizm ateistyczny przeminął. Mamy przed
sobą albo humanizm techniczny, który zajmuje się majstrowaniem nowego człowieka, albo
powrót do pewnych form transcendencji. Trzeba jednak zachować ostrożność. Bo duchowość,
spirytualizm też może być pułapką. Dla nas chrześcijan to nie ateizm jest najgroźniejszy.
Demony nie są ateistami. To czyste duchy, one są bardzo „duchowe”. Znają się na duchowości,
można by powiedzieć. A zatem trzeba zachować ostrożność. Spirytualizm wcale nie musi
być czymś dobrym. Istnieją formy duchowości, które są fundamentalistyczne, to znaczy
przeciwstawiają Boga człowiekowi. I są też duchowości konsumpcyjne. Mamy tam do czynienia
ze swoistym „hipermarketem duchowości”. Trochę buddyzmu, trochę tantry i odrobinę
Ewangelii – czemu nie. Każdy bierze to, co lubi, i kleci sobie własną religię. Jest
już wiele książek, które tego uczą. Tymczasem prawdziwe otwarcie na transcendencję
zakłada, że otwieramy się na coś, czego sami sobie nie wybraliśmy, co do nas się zwraca,
powołuje nas, ale nie negując naszego człowieczeństwa, czyli poprzez historię, poprzez
nasze ciało itp. Na tym właśnie polega misterium chrześcijaństwa, Wcielenie, wiara,
która nie jest tylko rozumowa, abstrakcyjna, lecz jest spotkaniem z Osobą i ma postać
wydarzenia.