Doświadczenie miłości, dzięki relacji z Bogiem, pozwala dojrzewać w odpowiedzialności
za przyszłą rodzinę i wychodzić poza „dziś”, „teraz”, „już”. Jednak co czynić, gdy
przemożne staje się uczucie niepewności, tak w odniesieniu do materialnych warunków
życia, jak i międzyludzkich odniesień? Jak dawać chrześcijańskie świadectwo i co wspólnota
wierzących powinna oferować narzeczonym? Takie pytania usłyszał Benedykt XVI podczas
spotkania z osobami przygotowującymi się do małżeństwa. Był to ostatni punkt papieskiej
wizyty w Ankonie na zakończenie Krajowego Kongresu Eucharystycznego we Włoszech. To
dość bezprecedensowe spotkanie, jak zaznaczył arcybiskup Ankony Edoardo Menichelli,
ma być znakiem oblubieńczej relacji Chrystusa z Kościołem w ramach misterium Eucharystii.
Odpowiadając
na pytania młodych Ojciec Święty nawiązał do symboliki wesela w Kanie Galilejskiej,
stosując ją do współczesnego świata: stół jest co prawda suto zastawiony, zaczyna
jednak brakować wina radości. Poczucie niepewnej przyszłości, np. w odniesieniu do
zatrudnienia, każe ludziom odsuwać życiowe decyzje na później. To z kolei negatywnie
wpływa na rozwój społeczeństwa, które nie wykorzystuje w pełni energii i kreatywności
młodego pokolenia.
„Brakuje wina radości także w odniesieniu do kultury, która
ucieka od jasnych kryteriów moralnych. W powstałej tak dezorientacji każdy musi poruszać
się w sposób indywidualny i samodzielny, często jedynie wokół teraźniejszości. Rozsypanie
się tkanki społecznej odbija się na relatywizmie, jaki narusza podstawowe wartości.
Współbrzmienie wrażeń, nastrojów, uczuć zdaje się ważniejsze, niż dzielenie z kimś
życia. Także głębsze decyzje stają się wówczas nietrwałe, wystawione na nieustanne
kwestionowanie, co często podawane jest jako wyraz wolności, gdy tymczasem jest raczej
znakiem ograniczenia. Do kultury braku wina radości należy także pozorna egzaltacja
ciałem, która w rzeczywistości banalizuje płciowość i stara się ją przeżywać poza
kontekstem komunii życia i miłości”.
Benedykt XVI zachęcił młodych, by nie
obawiali się wychodzić naprzeciw tym wyzwaniom z mocą wiary i modlitwy oraz ze świadomością
bliskości Kościoła. zwrócił też uwagę narzeczonym na ich szczególną sytuację, w której
zakochanie pozwala również na zgłębienie miłości samego Boga.
„Ale jak przeżywać
tę fazę waszego życia i dawać świadectwo miłości we wspólnocie? Chciałbym powiedzieć
wam przede wszystkim, byście unikali zamykania się w waszej intymności, fałszywie
uspokajającej – mówił Ojciec Święty. – Sprawiajcie raczej, by wasza relacja stawała
się zaczynem aktywnej i odpowiedzialnej obecności we wspólnocie. Nie zapominajcie
także, że aby być autentycznym także miłość wymaga drogi dojrzewania: poczynając od
początkowej atrakcyjności i «czucia się dobrze» z drugim uczcie się kochać drugiego
i bycia przezeń kochanym. Miłość żyje darmowością, ofiarą z siebie, przebaczeniem
i szacunkiem wobec drugiego”.
Papież stwierdził również, że okres narzeczeństwa
jest okazją do uczenia się wierności, choć, jak zaznaczył nie może to odbywać się
przez mieszkanie razem, co w tej materii nie jest gwarancją trwałości związku. Potrzeba
też czynienia zawsze miejsca Bogu w życiu, aby przygotowanie do małżeństwa było zarazem
dojrzewaniem w wierze i służbie wobec innych. Tutaj ważnym czynnikiem jest uczestnictwo
w niedzielnej Eucharystii.
Po spotkaniu z narzeczonymi Benedykt XVI powrócił
śmigłowcem do Castelgandolfo.