2011-08-30 17:54:07

Echa ŚDM: Vargas Llosa o tym, co pozostało z Kościoła po konserwatywnych reformach Papieży


Wierzący czy nie, wszyscy powinniśmy być zadowoleni z tego, co wydarzyło się w Madrycie, kiedy wydawało się nam, że Bóg istnieje, a katolicyzm jest jedyną i prawdziwą religią, i wszyscy niczym grzeczne dzieci pozwalaliśmy się prowadzić Ojcu Świętemu za rękę do królestwa niebieskiego – pisze Mario Vargas Llosa w L’Osservatore Romano. Ubiegłoroczny laureat literackiej nagrody Nobla, który sam deklaruje się jako agnostyk, podzielił się na łamach watykańskiego dziennika refleksjami po Światowych Dniach Młodzieży.

W jego przekonaniu były one obrazem tego, co zostało z Kościoła po reformach Jana Pawła II i Benedykta XVI. Gdyby nie ich zwrot w kierunku tradycji i konserwatyzmu, Kościół rozłożyłby się od wewnątrz w postępującej modernizacji i demokratyzacji, która jest marzeniem progresistów, a raczej mrzonką – precyzuje Vargas Llosa. Dziś katolicyzm jest bardziej zespolony, bardziej aktywny i ofensywny niż przed laty, kiedy zatracał się w wewnętrznych sporach ideologicznych – pisze peruwiański noblista. Przyznaje przy tym, że ceną reformy ostatnich dwóch Papieży jest kurczenie się zastępów wiernych. Bilans jest jednak pozytywny – zapewnia pisarz. Zobaczyliśmy to właśnie w Madrycie. Zamiast upadku Kościoła, był zdrowy ferment i dynamizm.

Zdaniem Vargasa Llosy wszyscy powinni być zadowoleni z takiego obrotu rzeczy. Społeczeństwo demokratyczne potrzebuje bowiem oparcia w religii. Bo choć najświatlejsze umysły przekonywały nas, że ateizm jest jedyną racjonalną i logiczną konsekwencją poznania i gromadzenia doświadczeń, nauka i kultura nie zdołają zastąpić religii – przyznaje peruwiański noblista. Większość normalnych ludzi zawsze będzie szukać oparcia w transcendencji. A współczesna kultura nie byłaby nawet w stanie podjąć się tego zadania. Zrezygnowała ona bowiem z udzielania poważnych i głębokich odpowiedzi na wielkie pytania człowieka, dotyczące życia, śmierci i przeznaczenia. Zamiast tego stała się lekką rozrywką lub kabałą dla ekspertów – niezrozumiałych arogantów. Dlatego – konkluduje Vargas Llosa – cieszmy się z tego, co wydarzyło się w Madrycie.

kb/ rv, l’osservatore romano








All the contents on this site are copyrighted ©.