Bośnia i Hercegowina: nie ma wojny, ale jest niesprawiedliwość
W Bośni i Hercegowinie żyjemy w pokoju, ale za cenę niesprawiedliwości. Tolerowanie
takiej sytuacji skutkuje jednak radykalizacją postaw, co wcześniej czy później może
doprowadzić do eksplozji – uważa sekretarz generalny tamtejszego episkopatu. Zdaniem
ks. Ivo Tomaševića, 16 lat po zawarciu porozumienia w Dayton należy powiedzieć, iż
było ono niesprawiedliwe. Daje bowiem decydujący głos muzułmanom, bez zagwarantowania
praw mniejszości. My nie czujemy się w tym kraju bezpiecznie – podkreśla katolicki
duchowny, zaznaczając, że do takich warunków nie chcą też wracać uchodźcy. Tylko 3
proc. katolików, którzy opuścili Bośnię i Hercegowinę w czasie konfliktu, powróciło
do dawnej ojczyzny. W tym sensie powojenne regulacje usankcjonowały czystki etniczne
– dodaje sekretarz generalny episkopatu.