Przy okazji trwającego w Kolumbii Krajowego Kongresu Pojednania powraca tam w debacie
publicznej sprawa ewentualnej roli Kościoła w dialogu ze zbrojnymi ugrupowaniami oraz
ich demilitaryzacji. Temat jest tym bardziej aktualny, że władze Kolumbii stosują
wciąż twardą politykę zwalczania rebelii, a Kościół w wielu miejscach działa na pograniczu
obszarów kontrolowanych przez rząd, czy wręcz na terenach, gdzie działają partyzanci.
Episkopat wielokrotnie sugerował potrzebę opracowania programu, który umożliwiłby
byłym członkom takich ugrupowań, jak Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii, czy Armia
Wyzwolenia Narodowego, złożenie broni i reintegrację społeczną. Chodzi zwłaszcza o
osoby nieletnie, które w szeregach rebeliantów znalazły się przypadkiem.
Kościół
nie odrzuca także możliwości mediacji w rozmowach przywódców partyzanckich z władzami.
Wiadomo przy tym, że na szczeblu lokalnym istnieją kontakty, dzięki którym wielu zakładników
przetrzymywanych przez rebeliantów odzyskało wolność. Jak jednak zapewnił sekretarz
generalny kolumbijskiego episkopatu, żadne uzgodnienia nie będą dokonywane bez zgody
prezydenta Juana Manuela Santosa. Zaś warunkiem stawianym przez głowę państwa, jest
właśnie wykluczenie z konfliktu osób nieletnich oraz zwolnienie wszystkich zakładników.