Słowo odpust kojarzy się niektórym z historiami o handlowaniu odpustami w czasach
średniowiecza. Rzeczywiście, nie brakowało w tym względzie różnych nadużyć. Ale autentyczna
nauka o odpustach jest piękna i logiczna. Trzeba pamiętać, że każdy grzech, nawet
jeśli odpuszczony w sakramencie pokuty, pozostawia jakiś zły ślad w życiu. Nie znaczy
to, że Bóg nie daruje w pełni grzechów, ale wiemy z doświadczenia, że nawet wina przebaczona,
pozostawia skutki, które nie znikają z życia w sposób magiczny. Na przykład grzech
zdrady może zostać odpuszczony, ale pozostawia rany, których uleczenie potrzebuje
czasu.
W tym kontekście odpust oznacza obietnicę szczególnego wstawiennictwa
Kościoła u Boga o oczyszczenie z tych egzystencjalnych skutków grzechu. Nauka o odpustach
opiera się także na prawdzie, że w Bogu istnieje łączność pomiędzy wiernymi, tymi
w niebie, w czyśćcu i nami tutaj na ziemi. I wszystkie nasze modlitwy, dobro, jakie
czynimy, tworzą swoisty skarbiec Kościoła, z którego możemy z wiarą czerpać, by wstawiać
się za innymi. Odpusty są zatem wyrazem solidarności, jaka możliwa jest w Bogu. Mogą
być udzielane żywym lub zmarłym.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy:
„Ponieważ wierni zmarli, poddani oczyszczeniu, także są członkami tej samej komunii
świętych, możemy pomóc im, między innymi, uzyskując za nich odpusty, by zostali uwolnieni
od kar doczesnych, na które zasłużyli swoimi grzechami”. To, co Katechizm nazywa karą
czyśćcową nie jest jakimś sztucznym wymysłem Boga, który mógłby od razu przyjąć człowieka
do nieba, ale nie chce. Jest raczej logicznym skutkiem grzechu, skutkiem, którego
uleczenie wymaga oczyszczenia, czyli właśnie czyśćca.