W Pińsku na Białorusi odbył się pogrzeb kard. Kazimierza Świątka. 96-letni purpurat
zmarł 21 lipca. Uroczystości żałobne rozpoczęły się już w sobotę w archikatedrze w
Mińsku, dokąd przywieziono trumnę z ciałem zmarłego. Emerytowanego metropolitę mińsko-mohylewskiego
pożegnało duchowieństwo i wierni stołecznej archidiecezji, a liturgii z udziałem białoruskiego
episkopatu przewodniczył kard. Audrys Juozas Bačkis z Wilna.
Po sobotnich
uroczystościach ciało kard. Świątka wróciło do Pińska, gdzie duchowny przez wiele
lat pracował i był administratorem apostolskim. Ostatnie pożegnanie zmarłego odbyło
się dziś w południe w miejscowej katedrze. Liturgii żałobnej przewodniczył kard. Stanisław
Dziwisz z Krakowa, który nazwał kard. Świątka „niezłomnym świadkiem”. Z kolei abp
Tadeusz Kondrusiewicz w mowie pogrzebowej określił zmarłego mianem „Bożego atlety”,
którego Opatrzność zesłała Kościołowi na trudne czasy. Przypomniał jego dramatyczne
doświadczenia życiowe.
„Gdy był pod Workutą na zesłaniu, w Wigilię Bożego Narodzenia
więźniowie już mieli otrzymane z domów opłatki – mówił abp Kondrusiewicz. – Ks. Kazimierz
Świątek rozpoczynał wieczerzę wigilijną. Mówił o znaczeniu opłatka, o znaczeniu tego
święta. I tutaj otwierają się drzwi i do baraku wchodzi oficer trzymając w ręku pistolet.
Świątek wyciąga do niego drugą rękę – rękę, w której jest opłatek. Dwie ręce spotkały
się. W jednej pistolet, w drugiej opłatek. Pistolet – narzędzie kaźni, opłatek – znak
Miłości. Znak jedności, porozumienia. I oficer opuścił swój pistolet mówiąc: «Nie
wiem czy jest Bóg». Ale wyszedł”.
Abp Kondrusiewicz przypomniał też własne
doświadczenie spotkań z ks. Świątkiem, jako już legendarnym duszpasterzem Pińska.
Zachęcił wiernych do skorzystania z heroicznego świadectwa i do trwania przy Bogu
w czasach już nie prześladowań, ale obojętności religijnej i relatywizmu moralnego.
Kard.
Kazimierz Świątek spoczął w krypcie katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny
w Pińsku. W świątyni tej spoczywa trumna zmarłego w 1932 r. w opinii świętości biskupa
pińskiego Zygmunta Łozińskiego, o którego wyniesienie do chwały ołtarzy zabiegał zmarły
purpurat.