Wydaje się, że światowa opinia publiczna i wspólnota międzynarodowa poddały się i
porzuciły Somalię na łaskę losu – te słowa oskarżenia padły z ust watykańskiego rzecznika
prasowego. Ks. Federico Lombardi komentuje sytuację w tym afrykańskim kraju, który
stawia obecnie czoła największej na świecie katastrofie humanitarnej. Cotygodniowy
felieton włoskiego jezuity zatytułowany „Nie zapominajmy o Somalii” jest pytaniem
stawianym każdemu z nas, czy też próbujemy zamknąć oczy na dokonującą się tragedię?
„Głód
i pragnienie popychają niezliczone rzesze ludzi do rozpaczliwego poszukiwania pomocy,
także ucieczki do sąsiednich krajów, gdzie do obozów uchodźców napływa dwa tysiące
osób dziennie – przypomniał ks. Lombardi. – Mówi się o wyczerpujących pieszych wędrówkach
ludzi zagrożonych napadami rozbójników i o dzieciach atakowanych przez stada szakali.
Przez ostatnie 20 lat kraj pozbawiony jest przywódcy, u jego wybrzeży szerzy się piractwo.
Wielu pracowników humanitarnych musiało zrezygnować z działalności z powodu wymierzonej
w nich przemocy i prób zastraszania” - zauważa ks. Lombardi.
Ks. Lombardi
przypomina postaci trzech osób zamordowanych w Somalii za to, że trwały przy cierpiącym
narodzie: biskupa Mogadiszu Salvatore Colombo, świeckiej pielęgniarki Annaleny Tonelli
oraz zakonnicy Leonelli Sgorbati, która umierała ze słowami przebaczenia na ustach.
Zauważa, że liczba ofiar integryzmu, nienawiści politycznej i plemiennej jest trudna
do policzenia.