1.
Słuchając dzisiejszej Ewangelii, wyobrażamy sobie siewcę, który idzie przez pole i
rzuca ziarna. W tym obrazie łatwo domyślamy się samego Jezusa, który sieje zbawcze
słowo. Jedni ludzie zdecydowanie je odrzucają; inni wykazują zainteresowanie powierzchowne;
jeszcze inni słuchają uważnie, ale potem, napotykając na różne trudności, nie podejmują
wysiłku, by konsekwentnie zmienić swoje życie; są wreszcie ci, którzy pod wpływem
nauczania Jezusa, zaczynają wierzyć w Niego i dokonują radykalnych zmian w swoim sposobie
myślenia i postępowania.
Przypowieści Jezusa mają to do siebie, że mogą być
różnie interpretowane i wyjaśniane. Spróbujmy spojrzeć na dzisiejszą opowieść trochę
inaczej i odnieść ją do różnych postaw, jakie my sami przyjmujemy w odniesieniu do
słowa Bożego.
2. „Niektóre ziarna padły na drogę” (Mt 13,4). Na drodze ziarno
nie ma szans zakiełkować, nie mówiąc o tym, by mogło się rozwijać i rosnąć. Tą drogą
są te dziedziny naszego życia, w których, z takich czy innych powodów, nie chcemy
obecności Boga. Czasami może chodzić o jakieś drobne sprawy, o jakąś naszą wstydliwą
tajemnicę, której nie ujawniamy przed nikim, którą nawet chcielibyśmy ukryć przed
Bogiem. Przecież mamy – mówimy – jakieś prawo do intymności, do życia prywatnego i
swoich sekretów. A przecież błogosławiony Jana Paweł II w swoim przemówieniu na rozpoczęcie
pontyfikatu tak mocno podkreślał: „Chrystus wie, «co jest w człowieku». Tylko On to
wie! Dzisiaj tak często człowiek nie wie, co nosi w sobie, w głębi swojej duszy, swego
serca. (…) Pozwólcie zatem – proszę was, błagam was z pokorą i ufnością – pozwólcie
Chrystusowi mówić do człowieka”.
Inne ziarna „padły na miejsca skaliste” (Mt
13,5). Niekiedy bardzo chętnie słuchamy słowa Bożego i przyjmujemy je z radością.
Wydaje się nam ono bardzo zrozumiałe i od razu chcemy je realizować. Ale gdy niespodziewanie
pojawiają się trudności, wtedy jak szybko się do sprawy zapaliliśmy, tak szybko się
od niej odwracamy. Odnosimy wówczas wrażenie, że nie położyliśmy solidnych fundamentów,
łatwo zatem chwiejemy się w myśleniu i w postępowaniu.
„Inne znowu padły między
ciernie” (Mt 13,7). Kiedy indziej z zainteresowaniem słuchamy Słowa Bożego, ale nasz
styl życia nie pozwala nam go przyjąć w pełni i według niego kształtować konsekwentnie
nasze życie. Nawet jeśli nie cierpimy ucisku czy prześladowania, tak jak to bywało
w historii chrześcijaństwa albo nawet zdarza się dzisiaj w wielu regionach świata,
to boimy się reakcji ludzi, posądzenia o zacofanie, konserwatyzm, o to, że nie rozumiemy
potrzeb współczesnego człowieka.
3. „Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon
wydały” (Mt 1,8). Oto są dziedziny, w których udaje się nam współpracować z łaską
Boża. Za nie dzisiaj w sposób szczególny podziękujmy Bogu. Nie możemy przecież ciągle
koncentrować się na tym, co jest w nas negatywne, niezgodne z wolą Bożą; na tym, co
nas męczy i nie daje nam spokoju. Pomyślmy dzisiaj o tych ziarnach Bożej łaski, które
wydały w nas owoce, niekiedy nadspodziewanie obfite.
Opowiadał mi kiedyś pewien
ksiądz, który w trudnych czasach budował kościół, że przyszła do niego jakaś starsza
pani i przyniosła stosunkowo dużą, w porównaniu z jej niską emeryturą, ofiarę. Proboszcz
powiedział jej, że nie może tego przyjąć, biorąc pod uwagę jej skromne warunki życia.
„Ja bardzo proszę – odpowiedziała – w naszej dzielnicy trzeba posiać ziarno, by wydało
dobry plon. Chwastu mamy wystarczająco”. Kapłan przyjął pomoc, która miała dla niego
znaczenie nie tylko materialne; postawa tej parafianki była dla niego ważnym wsparciem
duchowym w chwili zniechęcenia przy budowie świątyni, była słowem skierowanym do niego
od Boga.
Z pewnością i my okazaliśmy komuś spontaniczną pomoc, materialną czy
duchową, będąc przekonani, że chodzi naprawdę o zupełnie nieznaczącą sprawę. Teraz
dowiadujemy się, że dzięki temu gestowi ktoś mógł dokonać wspaniałej rzeczy. Obyśmy
przeto jak najczęściej byli żyzną glebą, na którą Bóg rzuca ziarno przynoszące obfite
owoce.