Nie ulega najmniejszej wątpliwości,
że Jan Paweł II, spotykając się z żydami czy wypowiadając się na ich temat, stale
pamiętał o Tym, kto najbardziej wyznawców chrześcijaństwa i judaizmu łączy – czyli
o Jezusie z Nazaretu. Przemawiając 10 stycznia 1987 r. do korpusu dyplomatycznego
na tradycyjnej audiencji życzeń noworocznych, nawiązał do dwóch najważniejszych chyba
w całym jego pontyfikacie spotkań międzyreligijnych, które miały miejsce w roku poprzednim,
1986 – mianowicie do Dnia Modlitwy o Pokój z wyznawcami różnych religii w Asyżu 27
października i do wcześniejszej, wizyty w synagodze 13 kwietnia. Wspominając swe odwiedziny
u żydów Wiecznego Miasta, przytoczył dwa znamienne wyrażenia, jakich użył w wygłoszonym
do nich przemówieniu.
„W rzymskiej synagodze podkreśliłem, że «żydzi i chrześcijanie
są stróżami i świadkami etyki określonej przez Dziesięcioro Przykazań, w przestrzeganiu
których człowiek odnajduje prawdę o sobie samym i wolność». Zauważyłem, że «Jezus
wyciągnął ostateczne konsekwencje z miłości nakazanej przez Torę»”.
Mówiąc
o żydach czy do żydów, polski Papież często wspominał Jezusa. Ale też mówiąc o Jezusie
nie zapominał o Jego przynależności do narodu żydowskiego. 4 lutego 1987 r. w jednej
ze środowych katechez poświęconych prawdom wiary katolickiej dotyczącym osoby Chrystusa
powiedział:
„Jako syn Izraela, wybranego przez Boga ludu Starego Przymierza,
do którego to ludu bezpośrednio przynależy, Jezus z Nazaretu jest członkiem wielkiej
rodziny ludzkiej. Jezus rodzi się pośród tego ludu, wzrasta w jego kulturze i religii.
Jest prawdziwym Izraelitą, myśli i mówi po aramejsku według zasad pojęciowych i lingwistycznych
ludzi Mu współczesnych, zachowuje zwyczaje i obyczaje swego środowiska. Jako Izraelita
jest dziedzicem Starego Przymierza i temu dziedzictwu dochowuje wierności”.
Okazji,
by mówić do żydów i o żydach, przysparzały Janowi Pawłowi II podróże zagraniczne.
9 kwietnia spotkał się z wyznawcami judaizmu w stolicy Argentyny, Buenos Aires.
„Spotkanie
z przedstawicielami wspólnoty żydowskiej od początku mojego pontyfikatu ma często
miejsce podczas moich wizyt w różnych krajach. Nie jest ono czymś przypadkowym ani
zwyczajnym przejawem obowiązku grzeczności”.
Jednak naprawdę szczególne miejsce
mieli żydzi podczas następnej pielgrzymki apostolskiej – do Niemiec. W czasie niej
Papież beatyfikował Edytę Stein – żydówkę, która uwierzyła w Chrystusa i przyjęła
Jego krzyż. Już przed podróżą mówił o niej 25 kwietnia w telewizyjnym przesłaniu do
narodu niemieckiego.
„Pochodziła ona z rodziny żydowskiej osiadłej we Wrocławiu.
Jako siostra Teresa Benedykta od Krzyża przeżyła kilka lat w Karmelu kolońskim. Uwierzyła
w Jezusa, Jezusa jako Mesjasza, Zbawiciela, Odkupiciela świata. W Nim szukała ostatecznego
sensu swego życia i znalazła go. Swoje życie i śmierć rozumiała jako udział w krzyżu
Jezusa. Jak Jezus, oddała się bez reszty Ojcu Niebieskiemu i Jego miłości. Została
zamordowana jako Żydówka-katoliczka w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. W
Auschwitz zamordowano również mego rodaka, ojca Maksymiliana Kolbe”.
Przybywszy
do Niemiec 30 kwietnia, zaraz pierwszego dnia Papież spotkał się w Kolonii z episkopatem
tego kraju. Nawiązał do tragedii zagłady, której ofiarą była też przyszła święta współpatronka
Europy.
„Edyta Stein, która w 1933 r. wstąpiła do kolońskiego Karmelu, była
córką narodu żydowskiego, z którym sama solidarnie, a zarazem przepełniona chrześcijańską
nadzieją, wstąpiła na drogę cierpienia, wiodącą do zagłady, Szoah. «Zbawienie bierze
początek od Żydów» – powiedział Jezus w rozmowie z Samarytanką przy studni Jakuba
(J 4, 22). Nam, chrześcijanom, nigdy nie wolno zapomnieć o tych naszych korzeniach.
Apostoł Narodów napomina nas: «Nie ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie» (Rz
11, 18)”.
1 maja 1987 r., a więc dokładnie 24 lata wcześniej, niż sam zostanie
beatyfikowany, Jan Paweł II wyniósł do chwały ołtarzy tę, jak zaznaczył w wygłoszonej
przy tej okazji homilii, „córkę narodu żydowskiego, wychowaną w surowej szkole tradycji
Izraela”, która z heroizmem wykazanym w czasie drogi do obozu zagłady oddała życie
„za prawdziwy pokój” i „za naród”. O jej beatyfikację już siedem lat wcześniej prosiła
jednomyślnie Niemiecka Konferencja Episkopatu – przypomniał Papież. Dodajmy, że jednym
z jej członków był wtedy kard. Joseph Ratzinger, wówczas jeszcze arcybiskup Monachium.
W homilii Jan Paweł II mówił też o piecach krematoryjnych, w których „znalazło śmierć
wiele milionów synów i córek Izraela, od dzieci aż do siwowłosych starców”, i o stosowaniu
przez totalitarne państwo „najokrutniejszych środków wobec każdego, kto odważył się
wystąpić w obronie Żydów”. Jak podkreślił, „Edyta Stein zginęła w obozie zagłady w
Auschwitz jako córka swego udręczonego narodu”. Przeniesiona do klasztoru w Holandii
znalazła w nim tylko przejściowe schronienie, bo hitlerowscy okupanci tam również
przystąpili do eksterminacji Żydów, a Żydzi ochrzczeni byli spod niej wyjęci tylko
na początku. Kiedy jednak katoliccy biskupi holenderscy w liście pasterskim ostro
zaprotestowali przeciw deportacji Żydów, naziści, mszcząc się za to, zarządzili także
zagładę katolików o żydowskim pochodzeniu. Aresztowana i wyprowadzana z klasztoru,
Edyta powiedziała swej rodzonej siostrze: „Chodź, idziemy za nasz naród”.
„Jej
własna droga życia i droga krzyżowa jest jak najgłębiej związana z losem narodu żydowskiego.
W modlitwie wyznaje Zbawicielowi, że wie o tym, «iż to Jego krzyż został teraz nałożony
na naród żydowski», a wszyscy, którzy są w stanie to zrozumieć, «winni wziąć ten krzyż
dobrowolnie na siebie w imieniu wszystkich. Ja chciałabym to uczynić, On musi by mi
tylko pokazać jak». Jednocześnie otrzymuje wewnętrzną pewność, że Bóg wysłuchał jej
modlitwy. Im częściej można było widzieć na ulicach swastyki, tym mocniej osadzał
się krzyż Jezusa Chrystusa w jej życiu”.
Papież przypomniał, że Edyta Stein
w młodości uległa wpływom ateizmu i straciła wiarę, choć przez całe życie pozostawała
pod głębokim wrażeniem religijności swej matki. Gdy studiowała psychologię, filozofię,
historię, germanistykę we Wrocławiu, Getyndze i Fryburgu, „Bóg początkowo w jej życiu
nie odgrywał żadnej roli”, choć wyznawała „wygórowany idealizm etyczny”. Jednak szukała
prawdy, a zatem Boga. Przez filozofię zetknęła się z ideami katolickimi, a w 1921
r. przeczytała autobiografię św. Teresy z Avili i uwierzyła w Chrystusa.
„Przyjęcie
chrztu w żadnym wypadku nie oznaczało dla Edyty Stein zerwania więzów z jej narodem
żydowskim. Przeciwnie, sama mówi: «Zarzuciłam praktykowanie mej religii żydowskiej
w wieku lat czternastu i dopiero po moim powrocie do Boga poczułam się znowu żydowska».
Jest stale świadoma, że «przynależy do Chrystusa nie tylko duchowo, ale także przez
więzy krwi». Boleje głęboko z powodu wielkiego cierpienia, jakie jej konwersja zadać
musiała ukochanej matce. Także później chodzi z nią na nabożeństwa do synagogi i modli
się wraz z nią słowami psalmów. Na stwierdzenie matki, że można zatem być pobożnym
również po żydowsku, odpowiada: «Z pewnością, jeśli się nie poznało niczego innego».
Jako Benedicta a Cruce, czyli «Pobłogosławiona przez Krzyż», chciała nieść
krzyż wraz z krzyżem Chrystusa za zbawienie swego narodu, swego Kościoła, całego świata.
Złożyła siebie Bogu jako «ofiarę przebłagalną za prawdziwy pokój» i przede wszystkim
za jej zagrożony i upokorzony naród żydowski. Kiedy zrozumiała, że Bóg znowu ciężko
doświadcza swój lud, była przekonana, «że los tego ludu stał się także i moim»”.
Już
na Mszy beatyfikacyjnej w Kolonii obecni byli także żydzi, zwłaszcza krewni nowej
błogosławionej, o czym Papież wspomniał w homilii. A jeszcze tego samego dnia spotkał
się on w Kolonii z Centralną Radą Żydów niemieckich, tak samo jak siedem lat wcześniej,
w 1980 r., w Moguncji, podczas swojej pierwszej podróży do Niemiec. Na spotkaniu w
Kolonii Jan Paweł II wyraził radość, że społeczność żydowska nadal żyje i rozwija
się w tym kraju, gdzie usiłowano ją unicestwić. „Już samo istnienie waszych wspólnot
świadczy o tym, że Bóg nie dopuszcza, by moce śmierci miały ostatnie słowo” – powiedział
polski Papież. Nawiązał też do beatyfikacji żydówki, która przyjęła wiarę katolicką.
„Dzisiaj
Kościół czci córkę Izraela, która podczas prześladowań ze strony narodowego socjalizmu
jako katoliczka była zjednoczona z Panem Jezusem Chrystusem ukrzyżowanym, a jako Żydówka
– wiernością i miłością ze swoim ludem. Razem z milionami braci i sióstr aż do końca,
aż do nieludzkiej zagłady, Szoah, wycierpiała poniżenie i mękę. Z heroiczną odwagą
wiary Edyta Stein oddała swe życie w ręce Boga, Świętego i Sprawiedliwego, którego
tajemnicę przez całe swoje życie starała się coraz lepiej zrozumieć i ukochać. Niech
dzisiejszy dzień jej beatyfikacji stanie się dla nas wszystkich dniem wspólnego uwielbienia
i dziękczynienia Bogu, który przedziwny jest w swoich świętych, tak jak wspaniały
i wzniosły jest w wielkich postaciach ludu izraelskiego”.
Jan Paweł II zwrócił
uwagę na „druzgocące konsekwencje” odrzucenia Boga i nienawiści rasowej. Przypominając
też męczeństwo wielu innych narodów europejskich wezwał do budowania „cywilizacji
miłości” w Europie ożywionej „najlepszymi ideałami żydowskimi i chrześcijańskimi”,
by przeciwdziałać „wszelkim nowym formom antysemityzmu, rasizmu i neopogańskiego prześladowania
wiary”. Wskazał, że bł. Edyta Stein swym życiem przypomina wszystkim – żydom i chrześcijanom
– biblijne wezwanie, by być świętymi, tak jak Bóg jest święty (por. Kpł 11, 44),
co obejmuje też wspólną odpowiedzialność za budowanie pokoju.