„Sądzę, panie prezydencie, że nadszedł czas wziąć przyszłość we własne ręce, zająć
się naszą nadszarpniętą suwerennością, naszą tożsamością utopioną w kulturach, które
wykorzeniają z nas wartości, jakie niegdyś sprzyjały wolności i dobrobytowi narodu”.
Tymi słowami przewodniczący Konferencji Episkopatu Haiti, zwrócił się do nowej głowy
państwa, Michela Martelly’ego. Okazją było uroczyste Te Deum po zaprzysiężeniu
tego charyzmatycznego piosenkarza, który wygrał marcowe wybory prezydenckie.
Abp
Louis Kebreau zwrócił uwagę na kompletne uzależnienie Haiti od pomocy gospodarczej
z zewnątrz, co przekłada się również na politykę wewnętrzną. Dawna „perła Antyli”
po katastrofalnym trzęsieniu ziemi sprzed roku stała się de facto obszarem zależnym
od USA, Francji, Kanady, a ostatnio także wspólnoty latynoamerykańskiej. I mimo stale
rosnącej pomocy ten karaibski kraj wciąż jest obszarem niedorozwoju i nędzy.
„Zyski
i straty należy tu rozważyć na zimno, bowiem często Haiti, w ramach tzw. obowiązku
interwencji, staje się towarem na sprzedaż – stwierdził abp Kebreau. – Jest pilnym
obowiązkiem państwa odnowienie własnej podmiotowości na arenie wewnętrznej i międzynarodowej”.
Przewodniczący haitańskiego episkopatu wyraził nadzieję, że nowy prezydent będzie
działał na rzecz zrównoważonego rozwoju kraju i umacniania struktur państwa, z zachowaniem
zasad etycznych i podtrzymywaniem dialogu społecznego. Ostrzegł też przed wpływem
ideologii, które nie służą integracji społecznej ani tradycyjnym wartościom kulturowym
i religijnym.