2011-02-06 16:52:02

Ex Oriente Lux


O Egipcie i cesarstwie pod panowaniem Justyniana

Posłuchaj: RealAudioMP3

Mówiliśmy już trochę o polityce religijnej bizantyńskiego cesarza Justyniana I (panował 527-565), która w zamyśle miała przynieść jedność i ortodoksję w całym imperium, a skończyła się terrorem i całkowitym uzależnieniem przestrzeni wiary od władzy świeckiej. Nic dziwnego, bo chyba zawsze tak już jest, gdy politycy chcą rządzić Kościołem i przy pomocy Kościoła. Najboleśniej panowanie Justyniana odczuli wówczas monofizyci, zwłaszcza ci w Egipcie. I nawet jeśli istotnie byli w dogmatycznym błędzie, to nie godziło się tak postępować z wyznawcami tego samego Chrystusa. Ale po kolei.

Wspominaliśmy już, że Justynian był obeznany w teologii i że jego projekt zakładał usunięcie wszystkich dotychczasowych herezji i schizm. Wzorem miała być wiara wyrażona na Soborze Chalcedońskim w roku 451. W Aleksandrii środowisko kościelne było jednak zdecydowanie antychalcedońskie. W roku 536 synod obradujący pod przewodnictwem Justyniana potępił Sewera z Antiochi. Przypomnijmy, że biskup ten, wygnany z Syrii za głoszenie monofizytyzmu, właśnie w Egipcie znalazł schronienie, a jego reinterpretacja nauczania o jednej naturze Chrystusa stała się podstawą teologii Kościołowi koptyjskiego. W tym czasie patriarchą Aleksandrii został biskup Teodozjusz. Cesarz wezwał go do Konstantynopola (537), by go sobie podporządkować drogą wymuszenia podpisu pod formułą chalcedońską. Niestety biskup Teodozjusz okazał się nadzwyczaj oporny, został zatem uwięziony i skazany na banicję, co w oczach Egipcjan uczyniło go świętym męczennikiem sprawy doktryny jednej natury. Justynian, nie mając już wielkich nadziei na kompromis z egipskimi monofizytami, przystąpił do rozwiązania siłowego. Najpierw usunięto biskupów i prezbiterów monofizyckich, których zastąpiono melchitami wiernymi cesarzowi. Teraz mówić już trzeba o dwóch odrębnych strukturach kościelnych w Egipcie: wyznawcy jednej natury nazywani odtąd będą Kościołem koptyjskim, natomiast wierni wierze chalcedońskiej utworzą wspólnotę Kościoła melchickiego, czyli cesarskiego. To pęknięcie okaże się nie do załatania. Wielu kolejnych patriarchów wyznaczonych przez cesarza otrzyma święcenia w Konstantynopolu i będą dosłownie odstawiani do Aleksandrii pod eskortą wojska, bo intronizacji zawsze towarzyszyć miały gwałtowne rozruchy. Tak stało się na przykład w roku 538, gdy patriarchą melchickim został Paweł zwany Tabennoziotą. Za jego czasów w Aleksandrii zamknięto wszystkie kościoły monofizyckie, ich bramy oplombowano pieczęcią cesarską, a na zewnątrz wystawiono straże. Koptowie za swego biskupa ciągle uważali Teodozjusza, tego na zesłaniu; nie mieli zatem zamiaru poddać się bizantyńskiemu wysłannikowi. Skutki były łatwe do przewidzenia. Wojsko biło kogo i jak popadnie. Najgłośniej swój sprzeciw wobec tych nowych porządków w Kościele egipskim jak zwykle wyrażali mnisi, którzy teraz pozamykali się w swoich klasztorach, stawiając zarówno bierny jak i czynny opór, tak że krew znów lała się strumieniami ...

W latach czterdziestych VI wieku Kościoły Wschodu i Zachodu zajęte były sprawą tak zwanych „Trzech rozdziałów”, to znaczy pism trzech ważnych teologów ze szkoły antiocheńskiej, mianowicie Teodora z Mopsuestii, Teodoreta z Cyru oraz Ibasa z Edessy. Aleksandryjczycy zawsze uważali ich za protoplastów herezji Nestoriusza i dlatego potępili na tak zwanym synodzie zbójeckim. Potem teologia tych trzech będzie miała istotny wpływ na sformułowania zawarte w aktach Sobory Chalcedońskiego z roku 451, gdzie też ich rehabilitowano. Jednak za czasów Justyniana, a więc po stu latach, pisma Antiocheńczyków oficjalnie trafiły na indeksy. Była to w istocie kolejna cesarska próba ratowania jedności wiary w imperium i jego ukłon w stronę monofizytów. Justynian gotów był bowiem poświęcić trzech teologów na ołtarzu kompromisu z Koptami, jednak skutki znów były opłakane. Po całej serii lokalnych synodów ostatecznie w roku 553 na soborze w Konstantynopolu potępiono nie tylko „Trzy rozdziały”, ale też Bogu ducha winnego Orygenesa, który przecież nie żył już od trzystu lat. A ponieważ ludzie byli nieuchwytni, to na mocy imperialnego dekretu do pieca trafić miały wszystkie ich pisma; no i rzeczywiście po wielu bezcennych traktatach do dziś pozostały jedynie wspomnienia. W całej sprawie Rzym początkowo protestował gwałtownie, kiedy jednak cesarz nakazał uwięzić i głodzić starego i schorowanego papieża Wigiliusza (+555), sprawa została przypieczętowana. Schizma egipska wcale jednak nie została zażegnana, nie tego oczekiwano w Aleksandrii. W dodatku po raz kolejny nadszarpnięte zostały relacje pomiędzy Konstantynopolem i Rzymem. Niech już lepiej władcy trzymają się z dala od spraw wiary i Kościoła, chciałoby się zawołać; ale to przecież jakby tylko głos na pustyni ...

Ostatnie lata panowania Justyniana (+565) i następne dziesięciolecia nie przyniosą Egiptowi ani pokoju, ani zgody w Kościele. Cała polityka Justyniana, ważna i doniosła z wielu różnych punktów widzenia, jak choćby niezwykły rozwój budownictwa i sztuki sakralnej albo uporządkowanie prawa, które się zwie Kodeksem Justyniana, w kwestii jedności wiary pomimo jej ortodoksji okazała się całkowicie błędna i wręcz zgubna. Cesarz zostawił Kościół o wiele bardziej podzielonym niż za początków panowania; swoim następcom Justynian przekazał nienaprawialną wręcz spuściznę wrogości, czego skutkiem będzie nie tylko brak jedności w łonie wspólnoty Kościoła, ale także osłabienie więzi politycznych pomiędzy poszczególnymi prowincjami imperium, które za chwilę stanie wobec nowego fenomenu - pochodu plemion arabskich i ich nowej religii. W latach trzydziestych siódmego wieku skutki te staną się widome także w kraju nad Nilem, ale o tym już w następnym odcinku.

Rafał Zarzeczny SJ







All the contents on this site are copyrighted ©.