222 przypadków porwań środkowoamerykańskich przybyszów doliczył się w ubiegłym roku
w Meksyku tamtejszy Krajowy Instytut ds. Migracji. Większość incydentów miała miejsce
na południu i północy kraju, a więc wkrótce po przekroczeniu meksykańskiej granicy
oraz przed próbą przedostania się na terytorium USA – docelowego punktu ich wędrówki.
O
porwaniach migrantów zrobiło się głośno przed Bożym Narodzeniem po dwóch napadach
na pociągi, którymi podróżowali przez stan Oaxaca. O pierwszym z nich, w którym porwano
dla okupu 50 osób, poinformował ks. Alejandro Solalinde Guerra prowadzący ośrodek
dla emigrantów i uchodźców. Choć doniesienie o przestępstwie zostało poparte zeznaniami
12 świadków, meksykańskie służby federalne nie podjęły dochodzenia. Co więcej, instytucje
broniące praw człowieka obawiają się o los kapłana upominającego się o migrantów.
Zdaniem Amnesty International jego życie jest w niebezpieczeństwie, gdyż obiektem
zainteresowania bandytów stał się także prowadzony przezeń ośrodek.
Oblicza
się, że co roku przez terytorium Meksyku przejeżdża od 200 do 300 tys. migrantów z
Ameryki Środkowej. Zdaniem tamtejszej Krajowej Komisji Praw Człowieka liczba porwanych
spośród nich sięgnęła w minionym roku 20 tys., a więc miałaby być stukrotnie większa,
niż ocenia Krajowy Instytut ds. Migracji. Wszystkie te dane mają charakter szacunkowy,
bowiem większość migrantów nie ma legalnego pobytu w Meksyku i przeważnie nikt nie
zgłasza przestępstw.