Za 20 lat Chiny będą najstarszym społeczeństwem świata, w którym będzie 420 mln ludzi
w podeszłym wieku. Dochodzi do tego problem ich samobójstw, które na terenach wiejskich
są prawie pięciokrotnie większe niż średnia światowa. Dane te zaprezentował w Barcelonie
bp Paul Junmin Pei z Shenyang pracujący w południowo-wschodniej prowincji Chin.
Podkreślił
on, że wiele zmian zachodzących za Wielkim Murem jest bardzo pozytywnych. Wyliczył
przy tym poprawę warunków życia, wzrost PKB oraz rozwój relacji międzynarodowych.
Na Chinach mści się jednak polityka jednego dziecka, która zagraża demograficznej
strukturze populacji. Niebawem prawie połowa mieszkańców kraju zamieszka w ośrodkach
miejskich (620 mln), choć nadal na wsi będzie ich nieznacznie więcej (680 mln). Obawy
wobec starzejącego się azjatyckiego tygrysa są nieuzasadnione, a media opisujące triumf
tamtejszej gospodarki przemilczają niewygodne fakty – podkreślił chiński biskup. Wśród
nich zapomina się między innymi o skali samobójstw wśród młodych ludzi. Przyznaje
on, że najczęstszą przyczyną śmierci młodych osób w wieku 15-34 lat jest nieposzanowanie
własnego życia. Po drugie warte zauważenia jest, że Chiny są jedynym krajem świata,
w którym więcej kobiet niż mężczyzn decyduje się na odebranie sobie życia. Kościół
katolicki w Państwie Środka prowadzi wiele dzieł miłosierdzia z myślą o starzejącym
się społeczeństwie – podkreślił bp Pei. „Tworzymy małe kliniki dla chorych i niedołężnych
ludzi, oraz domy opieki dla samotnych i starszych. Nie zapominamy też o pladze AIDS.
Trudnością pozostaje jednak brak środków finansowych oraz opóźnienie inicjatyw, które
już dawno powinny być zrealizowane” – zauważył chiński hierarcha.