Trwa exodus tysięcy irackich chrześcijan, którzy obawiają się o swe życie. Setki rodzin
zdecydowały się na to po masakrze, do jakiej doszło w kościele w Bagdadzie pod koniec
października. Najwięcej ludzi ucieka z Mosulu i właśnie z Bagdadu. Chronią się oni
w autonomicznym regionie Kurdystanu, którego władze obiecały zapewnić wyznawcom Chrystusa
odpowiednią ochronę.
O dramatycznej sytuacji irackich chrześcijan informuje
Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. Choć różne źródła podają różne liczby
ludzi, którzy schronili się w ciągu ostatnich tygodni w Kurdystanie, to i tak, patrząc
na wielkość irackiej wspólnoty chrześcijańskiej, można mówić o masowej ucieczce. „Strach
jest tym większy, że islamscy fundamentaliści zapowiedzieli serię ataków na chrześcijan
w okresie Bożego Narodzenia” – mówi chaldejski arcybiskup Kirkuku, Louis Sako.
„Nie
będziemy mogli sprawować Pasterek, tak jak to było w ubiegłych latach, kiedy przychodziło
wielu ludzi – powiedział hierarcha Radiu Watykańskiemu. – Obecnie Msze w nocy są bardzo
niebezpieczne szczególnie w Mosulu, Bagdadzie i Kirkuku. Ufamy, że na północy kraju
będzie spokojniej. Postanowiliśmy też zrezygnować z tradycyjnych spotkań w czasie
świąt, kiedy to składaliśmy sobie życzenia świąteczne, gdy przychodzili do nas przedstawiciele
innych religii i politycy. Obawiamy się tego, co może się wydarzyć, ponieważ wciąż
odczuwalny jest brak bezpieczeństwa. To Boże Narodzenie będzie zupełnie inne niż w
ubiegłych latach.
Iraccy chrześcijanie są proszeni, by nie dekorowali swych
domów, gdyż to może pomóc terrorystom. Tymczasem wokół wielu kościołów wznoszone są
trzymetrowe mury bezpieczeństwa. Choć wierni rozumieją względy bezpieczeństwa, wielu
mówi, że nie chce, by liturgie były sprawowane w obozach wojskowych.