Zgodnie ze zwyczajem wschodnich chrześcijan, 40 dni po rzezi syrokatolików w Bagdadzie
modlono się za blisko 50 chrześcijańskich ofiar terrorystycznego zamachu. Mszę odprawiono
w tej samej świątyni, która stała się sceną tragedii. Tym razem była otoczona przez
20 wozów sił bezpieczeństwa. Zamknięto też wszystkie ulice w okolicy kościoła. W liturgii
uczestniczyło wielu zwierzchników wspólnot chrześcijańskich w Iraku.
Natomiast
chrześcijanie w Basrze, drugim co do wielkości mieście w tym kraju, zapowiedzieli,
że w tym roku, na znak protestu wobec rosnącej agresji względem wyznawców Chrystusa,
zrezygnują z publicznego świętowania Bożego Narodzenia. Jako przykład podają właśnie
atak na syrokatolików w Bagdadzie. Kapłani zaapelowali też do wiernych, by uważali
ze świątecznymi ozdobami. Mogą one bowiem ułatwić terrorystom identyfikację domów,
w których mieszkają chrześcijanie. Iraccy islamiści zapowiedzieli ich całkowitą zagładę.
Ofiary
antychrześcijańskich pogromów przypomniano dziś również w irackiej ambasadzie w Rzymie.
W okolicznościowej uroczystości uczestniczył między innymi delegat syrokatolików przy
Watykanie abp Mikhael Al-Jamil. Zaznaczył on, że dramatyczny exodus chrześcijan z
Iraku nie jest spontaniczny i przypadkowy, lecz jest konsekwentnie realizowanym planem,
którego celem jest całkowita eliminacja chrześcijan z całego Bliskiego Wschodu. Abp
Al-Jamil przypomniał, że eksterminuje się kapłanów i studentów, a niekiedy nawet całe
rodziny. Zeznania syrokatolickiego hierarchy potwierdził ambasador Iraku przy Stolicy
Apostolskiej, Habib Mohammed Hadi Ali Al Sadr. Zachęcił on irackich chrześcijan, by
nie godzili się na ucieczkę ze swej ojczyzny.