Polskie obchody dnia modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie
Tradycyjnie już w drugą niedzielę Adwentu w całej Polsce obchodzony był Dzień modlitwy
i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie. Jego celem jest duchowe i materialne
wsparcie odradzającego się Kościoła katolickiego w krajach Europy Wschodniej, Rosji
i Azji Środkowej.
„W komunii z Bogiem i z ludźmi” – te słowa wybrano na hasło
tegorocznych obchodów. Dzień modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie
został ustanowiony z inicjatywy Konferencji Episkopatu Polski, a jego organizacją
zajmuje się Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie.
Przewodniczący tegoż zespołu,
bp Tadeusz Pikus, podkreślił, że szczególną wartość tego dnia ma nasza modlitwa za
Kościół na Wschodzie. „I tutaj konkretne zaangażowanie Kościoła w modlitwę i jednocześnie
apel do wspólnot kościelnych, które znajdują się na terenie wschodnim, gdzie ta pomoc
jest kierowana, tworzy niezwykłą więź duchową, której spójnikiem jest Bóg – powiedział
bp Pikus. – I myślę, że to jest bardzo ważna i konieczna pomoc”.
Bp Pikus
przyznał, że jednym z priorytetów działalności na tamtych terenach jest ustalenie
dobrych relacji z Cerkwią prawosławną. „A to jest bardzo trudne dlatego, że cokolwiek
tam się wydarzy pożytecznego i pozytywnego z pracy Kościoła katolickiego, może być
w każdym momencie posądzone o prozelityzm i ten problem jest do rozwiązywania. Gdyby
to można było rozwiązać, praca obydwu Kościołów bardzo by zyskała” – dodał bp Pikus.
Podobnie jak w latach poprzednich, bo Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie
istnieje od 21 lat, przygotowano materiały animacyjne, które informują o przeżywanym
dniu i zapraszają do włączenia się w modlitwę i zbiórkę pieniężną do puszek. Zbiórka
ma na celu wsparcie materialne osób zaangażowanych w pracę duszpasterską, katechetyczną
i charytatywną Kościoła katolickiego na Wschodzie.
Jednym z elementów obchodów
była Msza św. w intencji odradzającego się na Wschodzie Kościoła katolickiego. Porannej
Eucharystii w Bazylice Świętego Krzyża w Warszawie, transmitowanej przez Program I
Polskiego Radia, przewodniczył bp Józef Zawitkowski z Łowicza.
„Ludzie kochani
ze Wschodu, bracia moi znad Niemna, z cmentarza na Rossie, z Wilna ze starej stolicy
Jagiellonów, mickiewiczowi ludzie z Nowogródka, bracia moi ze Lwowa zawsze wiernego,
ojcowie Orląt Lwowskich, do was wołamy z Kościoła św. Krzyża w Warszawie, z Chrystusowcami,
w górę serca bracia. I tak trwajcie mocni w wierze i pamiętajcie: nie jesteście sami”
– mówił bp Zawitkowski.
Podczas ubiegłorocznego Dnia modlitwy za Kościół na
Wschodzie polscy katolicy ofiarowali na jego potrzeby niemal 2 mln zł.
Jak
powiedziała pracująca na Białorusi s. Barbara Sajnok, franciszkanka od cierpiących,
Kościół na Wschodzie wciąż potrzebuje modlitewnego i materialnego wsparcia. „Widzę,
że liczba kościołów, parafii rośnie. Wtedy wszystkie kościoły były zburzone, pojedyncze
kościoły tylko funkcjonowały. W tej chwili odbudowano większość z nich, nowe kościoły
powstały. W parafiach, chociażby w tej, którą sobie przypominam, zaczynano od grupki
10 osób, w tej chwili jest 2 tys. wiernych. Więc Kościół rośnie liczebnie, rośnie
też świadomość, natomiast mentalność się tak szybko nie zmienia. Na to potrzeba około
trzech pokoleń, żeby coś się zmieniło. Mówiąc mentalność mam na myśli, że ludzie,
którzy chodzą do Kościoła, niekoniecznie prowadzą życie chrześcijańskie na co dzień.
Modlitwa w kościele, bycie w kościele jest czymś innym, a życie w pracy jest czymś
innym. Na ile wpływa wiara na codzienność życia? Część z nich bardzo odpowiedzialnie
przyjęła nauczanie Kościoła, szczególnie osoby, które są w ruchach prorodzinnych.
Takich ruchów jest coraz więcej. Ci ludzie świadomie przyjęli Chrystusa do swojego
życia i tym żyją, natomiast dla przeciętnego katolika jest to bardzo trudne: przenieść
myślenie chrześcijańskie do codziennego życia” – podkreśliła s. Barbara Sajnok.
Kościół
katolicki na Wschodzie, chociażby ten na Białorusi, radzi sobie coraz lepiej, ale
wciąż potrzebuje pomocy z Zachodu – przyznaje ks. Witalij Dabrałowicz, dyrektor Caritas
diecezji grodzieńskiej na Białorusi.
„Na początku wszystko ograniczało się
do przywożenia pomocy humanitarnej z zagranicy i rozdawaniu jej. Dzisiaj Caritas na
Białorusi poszedł o wiele dalej, bo stara się zajmować różnymi projektami. Największy
z nich to oczywiście praca z dziećmi, kolonie letnie, akcje prowadzone na rzecz niepełnosprawnych
dzieci i dorosłych, również na rzecz dzieci z rodzin trudnych społecznie. Takie rodziny
są wszędzie, a na Białorusi tym bardziej, ponieważ mamy do czynienia z plagą alkoholizmu.
Rodzice po prostu nie dbają o swoje dzieci. Obecnie ludzie docenili działalność Caritas,
działalność Kościoła, zauważając, że Kościół interesuje się nie tylko katolikami,
ale wszystkimi, i zaczęli włączać się finansowo i jako wolontariusze, szczególnie
w ciągu ostatnich dwóch lat. Staramy się pójść w tę stronę, by pomóc im jeszcze bardziej,
by we własnej ojczyźnie wykorzystali swoje możliwości. Chociaż jeszcze dużo korzystamy
z pomocy zachodniej, ale już można powiedzieć, że 50 proc. środków pozyskujemy na
miejscu, podobnie jak ręce do pracy” – stwierdził ks. Witalij Dabrałowicz.
Kościół
na Wschodzie wciąż potrzebuje także wsparcia osobowego z Polski. Wśród tamtejszych
katolików pracuje obecnie ok. 250 kapłanów diecezjalnych, 450 zakonnych i 23 braci,
a także prawie 500 sióstr zakonnych oraz kilku wolontariuszy świeckich.