1. Nie brakuje
nam dobrych chęci, by właściwie przeżywać czas Adwentu. Jednak dostrzegamy, w miarę
upływu dni, że nie potrafimy znaleźć w naszych sercach i umysłach pokoju i ufności,
których tak bardzo potrzebujemy. Jakże często pozostają nam jedynie dobre chęci, plany,
marzenia. One też się liczą, ale przecież nie można się zatrzymać jedynie w sferze
projektów. Przeżywamy zatem niekiedy niechęć do siebie i świata, brak entuzjazmu i
nadziei, szukamy ludzi, którzy mogliby nam wskazać drogę.
„Nasze życie – pisał
ks. Janusz Stanisław Pasierb – jest zaczynaną każdego ranka nieustanną walką ze zniechęceniem,
smutkiem i rozpaczą, które nabierają siły, w miarę jak słabniemy, jak posuwamy się
w latach, gdy powoli opuszcza nas radość”
Cóż czynić? – pytamy samych siebie
i zaglądamy do Ewangelii, którą nam Kościół proponuje w drugą niedzielę Adwentu:
2.
„W owym czasie wystąpił Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: «Nawróćcie
się, bo bliskie jest królestwo niebieskie». Do niego to odnosi się słowo proroka Izajasza,
gdy mówi: «Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki
dla Niego». Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około
bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny.
Wówczas ciągnęły do niego
Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. Przyjmowano od niego chrzest
w rzece Jordanie, wyznając przy tym swe grzechy. A gdy widział, że przychodzi do chrztu
wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: «Plemię żmijowe, kto wam pokazał,
jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia»” (Mt 3,1-8).
Była
w życiu proroka cudowna harmonia między osobistym życiem i głoszoną nauką. Słuchacze
szybko zrozumieli, że św. Jan Chrzciciel głoszoną naukę stosuje przede wszystkim do
siebie, że głosi z przekonaniem, że nie zależy mu na osobistej popularności, że nie
działa – powiedzielibyśmy dzisiaj – pod publiczność.
3. W sytuacjach trudnych,
kiedy nie widać znikąd ratunku, kiedy całe narody przeżywają wielkie trudności, Bóg
posyła proroków. Tak było w historii i tak jest dzisiaj. Wystarczy spojrzeć na najnowsze
dzieje Polski. Bez trudu dostrzeżemy w niej głosy osób „wołających na pustyni”.
Sługa
Boży kard. Stefan Wyszyński przeprowadził Kościół w Polsce przez „pustynię” komunizmu.
W czasach, gdy proponowano nowy styl życia, gdy chciano budować „nową” Polskę bez
Boga i Kościoła, stanowczo bronił wiary przodków i ukazywał, że droga proponowana
przez świeckie władze jest błędna i nie prowadzi narodu do szczęścia. Odznaczał się
stoickim spokojem, który zachował nawet w czasie internowania. Nie zrażał się trudnościami,
na jakie napotykał w swojej posłudze, również ze strony wierzących, ale konsekwentnie
realizował program oparty na Ewangelii.
Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko
wcześnie odczytał swoje powołanie do kapłaństwa, a później misję, jaką mu Bóg zlecił
wobec ojczyzny. W okresie, gdy zło nabierało coraz większej mocy, on głosił miłość,
dobroć, potrzebę przebaczenia, sprawiedliwości. Liczył się z najgorszymi konsekwencjami,
które jednak nie powstrzymały go w wypełnieniu jego prorockiej misji.
Sługa Boży Ojciec św. Jan Paweł II otrzymał od Boga zadanie utwierdzania braci w
wierze w całym Kościele. Od początku swojej posługi na Stolicy Piotrowej nawoływał
do otwarcia drzwi Chrystusowi, a później przez wiele lat zachęcał, aby zło dobrem
zwyciężać. Stał się bardzo czytelnym świadkiem dla współczesnych ludzi, często zabłąkanych
i nie widzących znikąd ratunku.
Oto współczesne „głosy wołające na pustyni”.
Ich autorzy szli często, podobnie jak św. Jan Chrzciciel, pod prąd, napotykając na
znaczny opór, również ze strony swoich środowisk. Nie szukali okazji, by udzielać
wywiadów i być na pierwszych stronach gazet. Nie zmieniali poglądów, gdy spotykali
się z krytyką albo odrzuceniem. Byli głosem Pana, mówili w Jego imieniu, przygotowywali
Mu drogę, a gdy było trzeba, usuwali się w cień i zostawiali Mu miejsce.
Prośmy
Pana, abyśmy potrafili w tym czasie Adwentu odczytywać na nowo słowa proroków, tych
z kart Pisma Świętego, jak i tych w naszych czasach. Otwórzmy nasze serca i umysły
na ich ciągle aktualny głos i starajmy się usłyszeć i zrozumieć to, co Bóg mówi do
nas przez nich. Inne wtedy będzie nasze oczekiwanie na przyjście Zbawiciela i na realizację
wielu naszych marzeń. W rzeczywistości bowiem, jak pisze Czesław Ryszka: