„Powinniśmy szczerze się zapytać: Czego chcemy? Dokąd zamierzamy iść z demokratycznymi
sloganami na ustach? Czy rzeczywiście pragniemy zerwać ze starym człowiekiem w nas
i z mafijnymi praktykami przeszłości? Czy jesteśmy gotowi narodzić się na nowo, podporządkować
się wymogom przejrzystości i zasadom prawa?”. Te pytania postawił swoim rodakom prymas
Gwinei abp Vincent Coulibaly przed drugą turą wyborów prezydenckich w tym zachodnioafrykańskim
kraju. Odbędzie się ona 24 października i ma być politycznym przełomem po trwającej
pół wieku dyktaturze. W pierwszej turze wyborów, która odbyła się 27 czerwca, żaden
z kandydatów nie zdobył wymaganej większości. Drugiego głosowania nie udało się dotąd
przeprowadzić z powodu zamieszek. Ostatecznie zdecydowano się na jutrzejszy termin,
choć w kraju jest nadal niespokojnie. Do fotela prezydenckiego pretendują: były premier
Cellou Dalein Diallo oraz lider opozycji Alpha Condé.
W specjalnym przesłaniu
arcybiskup Konakry apeluje do obu kandydatów o odłożenie na bok osobistych ambicji
i o działanie na rzecz dobra wspólnego. Z drugiej strony wzywa wszystkich Gwinejczyków
do dostrzeżenia w etnicznej, kulturowej i religijnej różnorodności kraju podstawy
harmonijnej budowy społeczeństwa na bazie solidarności i wolności. Abp Coulibaly wskazuje
przy tym, że proces wyborczy jest dopiero początkiem drogi nie pozbawionej wyrzeczeń.
Jej pierwszym wyzwaniem jest przeciwdziałanie podziałom społecznym, jakie uczyniły
z młodego narodu „konglomerat plemion, z których każde domaga się od innych swego
i próbuje je zdominować politycznie i ekonomicznie”. Jak zaznacza gwinejski hierarcha,
jest to niestety typowe dla całej Afryki, stąd demokracja potrzebna jest tu nie jako
kolejna struktura awansu, ale jako sposób przebudowy zbiorowej mentalności.