2010-10-16 17:03:20

Okruchy Ewangelii – XXIX niedziela zwykła


Zawsze modlić się i nie ustawać

Posłuchaj rozważania: RealAudioMP3

„Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać: «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: "Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!" Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: "Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie"». I Pan dodał: «Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę»” (Łk 18,1-8).

Modlitwa jest czymś zasadniczym w naszym chrześcijańskim życiu. Bez niej nie można go sobie wyobrazić. Modlimy się, ale jak? Jaka jest moja modlitwa? Czy takiej modlitwy oczekuje od mnie Bóg?

Kiedyś na religii uczono nas, że „modlitwa jest pobożnym wznoszeniem się duszy ku Bogu, aby Go poznawać, uwielbić, dziękować i prosić o to, czego nam potrzeba”. I choć to wznoszenie duszy może przybierać formy modlitwy prywatnej, publicznej, indywidualnej, cichej, głośnej czy spontanicznej, pozostaje zawsze wyrazem tej samej wielkiej tęsknoty człowieka do Boga, o czym wspomina Psalmista: „O Tobie mówi moje serce: «Szukaj Jego oblicza!» Szukam, o Panie, Twojego oblicza; swego oblicza nie zakrywaj przede mną...” (Ps 27,8). „Nieszczęśliwe jest serce moje, dopóki nie spocznie w Bogu.... Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona wody... łaska Twoja lepsza od życia... a w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie” (Ps 63).

Pragnienie Boga jest wpisane w nasze serce, zakłada dialog, rozmowę z Nim, a więc modlitwę. A skoro u podstaw modlitwy jest pragnienie Boga, to staje się ona aktem miłości, zaufania do Boga, ucieleśnieniem pragnienia bycia z Bogiem i w Bogu. Św. Teresa Wielka uważała, że istota modlitwy nie polega na tym, aby dłuższy czas być myślą przy Bogu oraz w ciągłym napięciu i lęku przed roztargnieniem, które zdarza się nawet uczonym, bo nie wszyscy są do takiej modlitwy zdolni, ale na tym, by dużo miłować. Modlitwa jest prawdziwa, kiedy rozpala serce, kiedy człowiek modlący się goreje i płonie (por. Fundacje 5,2.).

Sługa Boży Jan Paweł II, którego rocznicę wyboru właśnie obchodzimy, pisał: „Wszyscy, wierzący i niewierzący, muszą nauczyć się milczenia, które pozwoli Bogu mówić, kiedy i jak zechce, a nam rozumieć Jego słowo. W praktyce oznacza to niezachwianą wierność modlitwie liturgicznej i osobistej, chwilom przeznaczonym na modlitwę myślną, kontemplację i adorację eucharystyczną…” (Vita Consecrata n.38)

Te słowa znajdywały całkowite potwierdzenie w postawie samego Papieża. Tysiące ludzi miało okazję uczestniczyć w Mszy św. w jego prywatnej kaplicy. To, co uderzało wchodzącego do kaplicy, to jej atmosfera przesycona do głębi duchem modlitwy. Ten duch emanował od Papieża, który na długo przed sprawowaniem Eucharystii zanurzał się całkowicie w modlitwę. Miało się wrażenie, że przed ołtarzem było tylko jego ciało, zaś duch wyrywał się na rozmowę z Bogiem. Z tej kaplicy wychodziło się odmienionym, ubogaconym darem modlitwy, który udzielał się chyba każdemu.

Taka modlitwa jest darem. Najczęściej otrzymujemy go po wielkim wysiłku. Może do takiej modlitwy jest nam jeszcze bardzo daleko, niemniej jednak nie należy się tym zrażać. Sztuki modlitwy uczymy się przez całe życie, trzeba mieć tylko odwagę zacząć się modlić. Modlitwa jest sztuką, trzeba się jej najpierw nauczyć, a potem w niej ćwiczyć.

Tym, którzy natrafiają wciąż na trudności w modlitwie przytoczę, z nadzieją że będzie im pomocą, poezję nieżyjącego już francuskiego pisarza André Gide’a, wychowanego w rodzinie protestanckiej. Jak wielu innych, on również miał momenty, w których czuł się daleko od Boga, ale i chwile, kiedy pociągał go Bóg i Osoba Jezusa Chrystusa. Podczas jednego z takich okresów zbliżenia do Boga napisał:

„Mój Boże, przychodzę do Ciebie

ze wszystkimi moimi nieszczęściami,

które pokryły ranami moje ciało

i ze wszystkimi moimi grzechami,

które swoim ciężarem przygniatają mi duszę...

Panie, jeśli masz mi pomóc, na co czekasz?

Sam sobie nie poradzę.

Jestem zbyt słaby.

Czas, abyś przyszedł.

Nie pozwól, aby Zły

zajął Twoje miejsce w moim sercu.

Nie pozwól się stąd usunąć, Panie!

Jeśli mnie opuścisz, on wejdzie na Twoje miejsce.

Nie dopuść, by mnie pochłonął.

Nie jest mi zbyt bliski, zapewniam Cię.

Pamiętaj, że ja mogłem Cię kochać.”



Tadeusz Wojda SAC








All the contents on this site are copyrighted ©.