W pontyfikacie
Jana Pawła II szczególne miejsce miało cierpienie. Był Papieżem, który sam wiele cierpiał,
znosząc własny ból z heroizmem, i który był szczególnie wrażliwy na cierpienia innych.
Wiązało się to również z jego odniesieniem do żydów. Jak już nieraz mogliśmy zauważyć,
wypowiadając się do nich czy na ich temat bardzo często powracał do doznanych przez
nich cierpień, zwłaszcza do Holokaustu, sam będąc naocznym świadkiem drugiej wojny
światowej i tego, co się działo pod hitlerowską okupacją.
Gdy chodzi o cierpienia
doznane osobiście, czy to na własnym ciele, czy ze względu na sytuację całej polskiej
wspólnoty narodowej, za kulminacyjny na przestrzeni pontyfikatu okres uznać można
pierwszą połowę lat 80. zeszłego stulecia. Zamach z 13 maja 1981 r. i jego bezpośrednie
następstwa, jak też ciągnąca się potem całymi miesiącami choroba wiązały się z nie
tylko z bólem fizycznym, ale też z koniecznością najpierw przerwania, a później jeszcze
przez pewien czas ograniczenia papieskiej działalności – w tym audiencji i podróży
apostolskich. A to one właśnie stanowiły okazję do spotkań z żydami i prowadzenia
z nimi dialogu. Papież jednak już po niecałych pięciu miesiącach wznowił regularne
audiencje, a wkrótce potem także podróże. W ich programie znalazły się znowu spotkania
z wyznawcami judaizmu. Nawet podczas pielgrzymki do Portugalii, podjętej w pierwszą
rocznicę zamachu, by podziękować Matce Bożej za ocalenie życia, obok wizyty w Fatimie,
jednym z głównych sanktuariów świata katolickiego, nie zabrakło spotkania, na którym
wraz z chrześcijanami innych wyznań byli też żydzi i muzułmanie. Odbyło się ono w
Lizbonie. Jan Paweł II podkreślił przy tej okazji, że wyznawców chrześcijaństwa i
judaizmu łączy podstawowe dla jednych i drugich znaczenie przykazania miłosierdzia,
w przypadku chrześcijan związanego też z osobistym przykładem Pana Jezusa.
Zaraz
dwa tygodnie później Papież udał się do Wielkiej Brytanii, gdzie 31 maja w Manchesterze
miał już specjalne spotkanie z przedstawicielami wspólnoty żydowskiej. Jak wówczas
powiedział, było to dla niego okazją, by „potwierdzić pełny szacunek Kościoła katolickiego
do żydów na całym świecie”. Z powołaniem się na ducha Soboru Watykańskiego II raz
jeszcze wyraził pragnienie Kościoła, by współpracować z nimi „w wielkich sprawach
ludzkości, pamiętając o tym, że mamy wspólną tradycję, która czci świętość jedynego
Boga, naszego Pana, całym sercem, całą duszą i ze wszystkich sił”. Jeszcze podczas
tej samej podróży Papież na spotkaniu 1 czerwca w Edynburgu ze szkockimi chrześcijanami
innych wyznań zwrócił się też do obecnego tam przedstawiciela judaizmu:
„Cieszę
się, mogąc pozdrowić też przedstawiciela wspólnoty żydowskiej w Szkocji. Jego obecność
tutaj jest symbolem głębokich więzów duchowych, które obie nasze wspólnoty religijne
tak ściśle ze sobą łączą”.
Okazją, by mówić o cierpieniach żydów, i to nieoczekiwanie
nie tylko o tych z okresu drugiej wojny światowej, stała się kanonizacja o. Maksymiliana
Kolbego. W jej przeddzień, w sobotę 9 października 1982 r., palestyńscy terroryści
dokonali zamachu na rzymską synagogę, raniąc ok. 40 żydów, a zabijając jednego z nich,
dwuletnie dziecko, Stefano Taché. Jan Paweł II jeszcze tego samego dnia wysłał telegram
do swego wikariusza generalnego dla diecezji rzymskiej, kard. Ugo Polettiego, prosząc
o przekazanie wyrazów współczucia rannym i ich rodzinom oraz zapewnienie głównego
rabina Elio Toaffa, że potępia terrorystyczny akt nienawistnej, ślepej przemocy, dokonany
w miejscu kultu. Podczas kanonizacji o. Kolbego Papież mówił o hitlerowskiej zagładzie
żydów już w homilii, wspominając Edytę Stein. Po modlitwie Anioł Pański powiedział:
„Dzisiejsza
kanonizacja wzywa nas, byśmy pamiętali również o tylu innych ludziach, którzy w czasie
II wojny światowej poświęcili swe życie we wspaniałomyślnej służbie bliźniemu. Wśród
nich wybija się na czoło postać Janusza Korczaka, polskiego pedagoga żydowskiego pochodzenia.
Świadomie przyjął on śmierć w obozie zagłady w sierpniu 1942 roku wraz z grupą żydowskich
sierot, którymi opiekował się w warszawskim getcie. Tragiczny los tylu Żydów zgładzonych
bezlitośnie w obozach koncentracyjnych został już przez sumienie ludzkości zdecydowanie
i nieodwołalnie potępiony. Niestety, jeszcze w naszych czasach powtarzają się kryminalne
akty antysemickiej nienawiści. Z sercem przepełnionym smutkiem myślę o dziecku żydowskim,
które wczoraj tu w Rzymie straciło życie, oraz o innych osobach rannych w przejmującym
grozą zamachu na synagogę”. Jan Paweł II wyraził „najwyższe oburzenie wobec tego
wstrząsającego aktu terroryzmu. Powierzył Bożemu miłosierdziu „niewinną ofiarę, prosząc
o pociechę dla jej rodziców i krewnych, o wyzdrowienie rannych”. Wyraził solidarność
rzymskiej wspólnocie żydowskiej. Zamachu na synagogę dokonano w kontekście konfliktu
bliskowschodniego, w którym Papież nie był bynajmniej bezkrytyczny wobec polityki
Izraela na terytoriach okupowanych. Właśnie kilka tygodni wcześniej przyjął przywódcę
Palestyńczyków Jasera Arafata, wyrażając zrozumienie dla ich cierpień, ale też dla
potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa Izraelowi. Zresztą w pierwszej połowie roku spotykał
się również z politykami izraelskimi, w tym z ministrem spraw zagranicznych Yitzhakiem
Shamirem i z ambasadorem we Włoszech Moshe Alonem. Jednak w przypadku zamachu na rzymską
synagogę sprawa wykraczała poza politykę. Nie chodziło o atak na jakąkolwiek reprezentację
państwa Izrael, ale na miejsce kultu wspólnoty religijnej obecnej w Wiecznym Mieście
od dwóch tysięcy lat. Dwuletni Stefano został zabity tylko i wyłącznie dlatego, że
urodził się w żydowskiej rodzinie i że jego rodzice uczęszczali z nim razem w szabat
do bożnicy. Dodajmy, że w miejscu zamachu jego ofiarę upamiętnia obecnie specjalna
tablica. Benedykt XVI na początku swej 17 stycznia 2010 r. wizyty w rzymskiej synagodze
złożył tam wiązankę kwiatów po oddaniu wcześniej podobnego hołdu przy tablicy upamiętniającej
deportację Żydów z Wiecznego Miasta podczas wojny, w 1943 r.
W listopadzie
1982 r. Jan Paweł II był w Hiszpanii. W Madrycie spotkał się 3 listopada z przedstawicielami
wspólnoty żydowskiej tego kraju. Wyraził im uznanie za gotowość spotkania się z nim
podczas jego wizyty pasterskiej.
„Wasz znaczący gest dowodzi, że braterski
dialog mający na celu lepsze poznanie i wyrobienie szacunku między żydami a katolikami,
popierany i gorąco zalecany przez Sobór Watykański II w deklaracji Nostra aetate
(nr 4), trwa i rozwija się coraz bardziej mimo nieuniknionych trudności. Proszę Boga,
aby tradycja żydowska i chrześcijańska, oparta na Słowie Bożym i mająca głęboką świadomość
godności osoby ludzkiej, która jest obrazem Boga (por. Rdz 1, 26), prowadziła nas
do kultu i żarliwej miłości jedynego i prawdziwego Boga. Ta zaś aby – przekształcała
się w skuteczne działanie na rzecz człowieka: każdego człowieka i wszystkich ludzi”. Początek
lat 80. naznaczyło też głębokie cierpienie duchowe Jana Pawła II związane ze stanem
wojennym. Przeżywając wraz z rodakami tę tragedię, przez cały czas jej trwania polecał
on losy narodu wstawiennictwu Matki Bożej, której 600-lecie obecności w cudownym obrazie
na Jasnej Górze właśnie wówczas obchodzono. W tę modlitwę, odmawianą w cotygodniowych
odcinkach na każdej audiencji środowej, wpisał też historię zagłady polskich Żydów.
13 kwietnia 1983 r., nawiązując do 40. rocznicy powstania w getcie warszawskim, przytoczył
najpierw słowa, które wypowiedział cztery lata wcześniej w Oświęcimiu. Mówił tam o
skazaniu „na całkowitą eksterminację” narodu, który otrzymał od Boga przykazanie „Nie
zabijaj” i „w szczególnej mierze doświadczył na sobie zabijania”.
„Dziś pragnę
raz jeszcze odwołać się do tych słów, wspominając wraz z całym Kościołem w Polsce
i całym narodem żydowskim straszliwe dni powstania i eksterminacji getta warszawskiego
przed czterdziestu laty (od 19 kwietnia do połowy lipca 1943 r.). Był to rozpaczliwy
krzyk o prawo do życia, o wolność, o ocalenie godności człowieka. Pani Jasnogórska!
Każdego tygodnia staję przed Tobą w ramach sześćsetnej rocznicy Twojego błogosławionego
Wizerunku. Dziś proszę Cię, abyś przyjęła hekatombę ofiar tych naszych braci i sióstr,
którzy należąc do narodu żydowskiego, dzielili z nami doświadczenia straszliwej okupacji
hitlerowskiej - i ponieśli okrutną śmierć z rąk okupanta w stolicy Polski. Oddając
cześć pamięci niewinnie pomordowanych, prosimy: niech Bóg Przedwieczny przyjmie tę
ofiarę za ocalenie świata!”.
Słowa o powstaniu w warszawskim getcie jako „rozpaczliwym
krzyku o prawo do życia, o wolność, o ocalenie godności człowieka” oraz prośbę za
niewinnie pomordowanych, by Bóg przyjął ich ofiarę „za ocalenie świata”, Papież powtórzył
jeszcze dwa tygodnie później po angielsku, spotykając się 25 kwietnia w Watykanie
z delegacją Centrum Wiesenthala z Los Angeles. Amerykańscy żydzi z ośrodka zajmującego
się prawami człowieka i pamięcią o zagładzie, której wielu sprawców wytropił właśnie
Szymon Wiesenthal, przed przybyciem do Rzymu odwiedzili Warszawę, by upamiętnić 40-lecie
powstania w getcie. Pozdrawiając tę grupę, której przewodniczył rabin Marvin Hier,
Jan Paweł II podkreślił też znaczenie dialogu wyznawców obu religii i wspólnego chrześcijańsko-żydowskiego
świadectwa wiary w jedynego Boga oraz współpracy na rzecz pokoju i sprawiedliwości.