2010-08-28 11:57:24

Okruchy Ewangelii – XXII niedziela zwykła


Nasza wielkość zależy od naszej postawy wobec Boga

Słuchaj rozważania: RealAudioMP3

„Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni go śledzili. I opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich: «Jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by przypadkiem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: „Ustąp temu miejsca”, a wtedy musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. A gdy przyjdzie ten, który cię zaprosił, powie ci: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”. I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy, bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża będzie wywyższony”» (Łk 14, 1.7-12).

Nie trudno jest zauważyć, że Ewangelista Łukasz wprowadza nas w temat pokory. Ze zręcznością opisuje scenę uczty, na którą pewien faryzeusz zaprosił Jezusa z uczniami. Choć normalnie zaprosić kogoś do siebie, przyjąć go ucztą, w każdej niemal kulturze, jest gestem życzliwości i uszanowania, czy też pragnieniem odnowienia znajomości lub przyjaźni, w sytuacji wspomnianego w Ewangelii faryzeusza jest nieco inaczej. Zaprosił on Jezusa nie tyle z życzliwości czy przyjaźni, ile wiedziony chęcią pochwycenia Go na niezręczności bądź niewłaściwym geście lub słowie, aby Go potem móc oskarżyć.

Jezus, zanim zasiadł do stołu, obserwował jak zaproszeni goście wybierali skrzętnie lepsze miejsca, a zostawiali gorsze. Wykorzystał ten fakt, aby obecnych sprowokować do refleksji nad własną postawą pełną pychy, butności, wywyższania się i zarozumiałości. Wynikała ona z braku pokory, a jej dostrzegalnym znakiem było ubieganie się o lepsze miejsce przy stole.

Czym jest pokora? Co oznacza być pokornym? Czy jest sens mówić o pokorze w dzisiejszym społeczeństwie? Oto tylko niektóre pytania, jakie jawią się w sercu każdego człowieka. Jawią się dlatego, że w dzisiejszym społeczeństwie ścierają się głównie dwie opcje: chrześcijańska, mówiąca o pokorze w odniesieniu do życia wiecznego, i laicka, która twierdzi, że każdy człowiek jest odpowiedzialny za własne życie i od niego tylko zależy sukces i powodzenie tu na ziemi. W konsekwencji, nierzadko spotykamy ludzi, którzy, po ludzku mówiąc, zawsze potrafią się ustawić w życiu, zdobyć nawet wysoki urząd lub stanowisko, nieważne jakim i czyim kosztem. Dla nich pokora to oznaka słabości, niezaradności i braku poczucia własnej wartości.

Prawdziwa pokora nie ma nic wspólnego ze słabością i nie oznacza wcale negowania prawdy o sobie samym. Jest unikaniem fałszowania swojej osobowości przez podkreślanie czegoś, czym się w rzeczywistości nie jest. Jezus podkreśla, że nasza wielkość i nasza wartość wcale nie zależą od tego, jak nas widzą inni, lecz od naszej postawy wobec Boga. Właściwa relacja człowieka do Boga i drugich, jak również i do siebie samego, jest miłością, która staje się służbą, poszanowaniem, wdzięcznością i solidarnością. Mędrzec Syrach w pierwszym czytaniu mówi: „Synu, z łagodnością prowadź swe sprawy, a [każdy], kto jest prawy, będzie cię miłował. Im większy jesteś, tym bardziej się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana” (3,17-18).

Przykładem takiej pokory była niewątpliwie postawa kard. Adama Kozłowieckiego, jezuity zmarłego we wrześniu 2007 r. Wyświęcony na kapłana w 1937 r., dwa lata później, na początku wojny, został aresztowany przez gestapo w Krakowie i wywieziony do obozu w Oświęcimiu, a następnie do Dachau, skąd w 1945 r. uwolniły go wojska amerykańskie. W tych trudnych latach przeżył prawdziwą gehennę, ale doznał też wiele boskiej i ludzkiej dobroci, która okazała się silniejsza od nienawiści i zła, o czym pisał w książce Ucisk i strapienie. Pamiętnik więźnia 1939-1945. Krótko po wyzwoleniu wyjechał na misje w Rodezji Północnej (obecnie Zambia), gdzie szybko rozwinął ożywioną działalność wśród młodzieży, szczególnie na polu szkolnictwa.

Papież Pius XII, dostrzegając jego wielkie zalety duszpasterskie, mianował go w 1955 r. biskupem diecezji Lusaka. O nowym pasterzu i wspaniałej jego pracy dał świadectwo jeden z jego współkonsekratorów, abp Salisbury A. Chichester: «Domu uczciwego, gdzie by mieszkał, nie ma, ale za to ma niższe seminarium, gdzie jest obecnie 80 seminarzystów, i jest nowicjat dla czarnych sióstr służebniczek, są nowe stacje misyjne i nowe kościoły».

Kiedy w roku 1969 abp Kozłowiecki przekazał odpowiedzialność za archidiecezję w ręce biskupa miejscowego, sam powrócił do zwykłej pracy duszpasterskiej jako proboszcz i wikariusz, promując wszędzie działalność misyjną. Ostatnią jego placówką było Mpunde, gdzie mimo sędziwego wieku pomagał polskiemu misjonarzowi, ks. Janowi Krzysztoniowi. Nie zrezygnował z tej posługi nawet wówczas, kiedy w 1998 r. Sługa Boży Jan Paweł II mianował go kardynałem. Odrzucił też propozycję przeniesienia się do lepszego apartamentu, mówiąc, że całe życie był skromnym misjonarzem i che nim pozostać aż do końca swojego życia.

O Panie, Ojcze pokornych, który troszczysz się o los każdego człowieka, spraw, aby światło Twojej Ewangelii dotarło do głębi naszego serca i rozjaśniło nasz umysł, abyśmy zrozumieli, że staniemy się naprawdę pokorni tylko wówczas, kiedy będziemy tacy, jakimi pragnie nas mieć Bóg, bez oczekiwania na inną nagrodę od tej, którą jest miłość wieczna.

Tadeusz Wojda SAC








All the contents on this site are copyrighted ©.