Kościół w Burundi podejmuje desperackie próby ocalenia młodej i kruchej demokracji
w tym środkowoafrykańskim kraju. Wieloletnia wojna domowa zakończyła się tam dopiero
w ubiegłym roku. Tymczasem w tych dniach na burundyjskich ulicach znowu słychać odgłosy
wybuchów. Płoną też lokale partii politycznych. W ubiegły weekend rannych zostało
21 osób. Zarzewiem konfliktu okazały się niedawne wybory administracyjne. Zakończyły
się one wygraną partii rządzącej. Opozycja ogłosiła, że wyniki zostały sfałszowane
i postanowiła zbojkotować najbliższe wybory parlamentarne i prezydenckie. W związku
z narastającym kryzysem, mediacji między stronami konfliktu podjął się Kościół katolicki.
Wczoraj
po Mszach św. w kościołach całej Republiki Burundi odczytano komunikat konferencji
episkopatu, w którym wyrażono zadowolenie z dużej frekwencji wyborczej i z pokojowego
klimatu, w jakim odbywało się głosowanie. Biskupi stwierdzili również, że na podstawie
informacji pochodzących od kościelnych obserwatorów wyborczych nie widzą powodów do
ponownego przeprowadzenia głosowania. Wezwali do dialogu między partiami i rozwiązania
niektórych zaistniałych nieprawidłowości wyborczych na drodze prawa unikając tym samym
samosądów i zapobiegając nasilającej się w stolicy kraju przemocy. Wzywając do wyciągnięcia
wniosków z przeszłości, czyli z długoletniej wojny domowej, która spustoszyła kraj
biskupi wezwali do zaprzestania ataków mających na celu destabilizację procesu wyborczego
poprzez oszustwa, kłamstwa, zastraszanie, określając takie działania mianem zdrady
kraju i grzechu przeciwko Bogu.