Kościół w Burundi podjął się mediacji między prezydentem i opozycją, aby uniknąć
nowej wojny domowej. Poprzednia, która wybuchła w 1993 r., skończyła się na dobre
dopiero w ubiegłym roku, kiedy ostatnie ugrupowanie rebelianckie złożyło broń. Teraz
jednak sytuacja w kraju znowu jest napięta, po tym jak opozycja oskarżyła prezydencką
partię o sfałszowanie majowych wyborów samorządowych i na znak protestu odmówiła udziału
w wyborach prezydenckich i parlamentarnych, ogłoszonych na koniec czerwca i koniec
lipca.
W ubiegłą sobotę doszło do serii wybuchów stolicy kraju, natomiast
na prowincji podpalono kilka lokali partii prezydenckiej. Sytuacja jest napięta, ale
możliwości dialogu nie zostały jeszcze w pełni wyczerpane, stąd decyzja Kościoła,
aby podjąć się mediacji między obu stronami – powiedział agencji Fides, anonimowy
przedstawiciel tamtejszej hierarchii. W jego przekonaniu istnieją poważne szanse na
powodzenie tej misji. Burundyjskie społeczeństwo nie chce bowiem powrotu do wojny
domowej.