2010-06-01 17:06:04

Ojcowie Kościoła o kapłaństwie i kapłanach


Życie aktywne i kontemplacyjne

Grzegorz był mnichem i marzył o życiu kontemplacyjnym, powołany na papieża, poddał się nowej posłudze odrywającej go od wymarzonej ciszy klasztoru i stał się jednym z większych papieży w historii Kościoła. Podajemy tu fragment bardzo osobistego listu, który skierowany jest do patriarchy konstantynopolitańskiego – Cyriaka. (List VII,5, tł. ks. J. Czuj, Listy 2, Warszawa 1954, 247-251)

Mówisz w swoim liście, że wiele pragnąłeś spokoju, ale przez to wykazujesz, że słusznie doszedłeś do pasterskiego urzędu, bo podobnie jak należy odmawiać stanowiska kierowniczego tym, którzy go pożądają, tak należy je ofiarować uciekającym przed nim ... Jeśli bowiem Jednorodzony Ojca dla pożytku wszystkich wyszedł z samotni Ojca między nas wszystkich, cóż my powiemy, jeśli samotnię naszą przenosimy nad pożytek bliźnich? Przeto z serca należy nam pożądać spokoju, a jednak niekiedy odłożyć to pożądanie dla korzyści ogółu. Albowiem jak z całym pragnieniem powinniśmy unikać zajęcia, tak, jeśli brak głosiciela słowa, chętnie musimy wziąć na barki ciężar zajęcia. Tego uczymy się z postępowania dwóch proroków, z których jeden usiłował uniknąć obowiązku przepowiadania, a drugi go pożądał. Gdy bowiem Pan posyłał Jeremiasza, ten odpowiedział: A, a, a, Panie Boże! Nie umiem mówić, bom ja jest dziecina (Jr 1, 6) A gdy Bóg wszechmocny szukał kogoś do głoszenia, mówiąc: Kogo poślę i kto pójdzie? – Izajasz samorzutnie się ofiarował, mówiąc: Otom ja, poślij mnie! (Iz 6,8) Otóż obaj wypowiedzieli różne słowa, lecz wypłynęły one z podobnego źródła umiłowania.

Albowiem dwa są przykazania miłości: Boga i bliźniego. Izajasz, pragnąc być pożytecznym dla bliźnich przez czynne życie, pożąda obowiązku głoszenia, Jeremiasz zaś, pragnąc przez kontemplacyjne życie usilnie oddać się miłości Stwórcy, sprzeciwia się posłaniu go do przepowiadania. Czego zatem chwalebnie jeden pożądał, tego chwalebnie lękał się drugi; jeden, aby przez mówienie nie tracić korzyści milczącej kontemplacji, drugi, by przez milczenie nie doznać szkody z opuszczenia gorliwej pracy. A na to należy u obydwu pilną zwrócić uwagę, że i ten, który chciał być posłany, widział poprzednio, że został oczyszczony przez rozżarzony kamyk (Iz. 6,6), aby nikt nie ważył się zbliżać do świętej służby nieoczyszczony, albo by się pod pozorem pokory pysznie nie sprzeciwiał, jeśli go łaska z wysokości wybrała.

Widzę też z twojego listu, że z wielkim pragnieniem szukasz pogody umysłu, a po odpędzeniu kłopotów pożądasz spokoju myśli. Ale nie wiem, jakim sposobem mógłbyś to osiągnąć, Czcigodny Bracie. Kto bowiem objął ster na okręcie, tym więcej musi czuwać, im większy opuszcza brzeg, aby mógł czasem przyszłe nawałnice przewidzieć z pewnych oznak, i jeśli nadejdą niewielkie burze, brać je prostym kursem, a jeśli gwałtowne - ominąć je bokiem; i często sam jeden czuwa, gdy odpoczywają wszyscy, którzy nie mają pieczy nad okrętem. Jakąż więc możesz mieć pogodę myśli po przyjęciu pasterskiego brzemienia, skoro jest napisane: Oto olbrzymi wzdychają pod wodami (Hi 26,5). Według bowiem słów Jana wodami są narody (Ap 17,15), a to, że olbrzymi wzdychają pod narodami, znaczy, iż ktokolwiek na tym świecie wyrósł stopniem władzy jakoby ogromem ciała, ten odczuwa tym większy ciężar utrapienia, że wziął na siebie troskę związaną z zarządem narodów. A jeśli udręczony umysł zostanie owiany męstwem Ducha Świętego, natychmiast dzieje się z nami duchowo to, co się stało cieleśnie z narodem izraelskim. Albowiem napisano: A synowie Izraela chodzili po suchej ziemi, przez środek morza (por. Wj 15,19). A przez Proroka Pan obiecuje, mówiąc: Gdy pójdziesz przez wody, ja będę z tobą, a rzeki cię okryją (Iz 43,2). Rzeki bowiem nakrywają tych, których czynności tego świata wprawiają w zamieszanie przez zakłócenie umysłu. A ten, kogo w umyśle podtrzymuje łaska Ducha Świętego, przechodzi przez wody, a jednak rzeki go nie nakryją; ten także przez środek gromad ludzkich tak odbywa swą podróż, że nie poddaje swego umysłu czynnościom.

Ja też, który pomimo swej niegodności przyszedłem na kierownicze stanowisko, świadomy mej słabości postanowiłem w swoim czasie szukać samotności; ale widząc, że sprzeciwiają mi się wyroki niebieskie, poddałem kark serca pod jarzmo Stwórcy, mając przede wszystkim na uwadze to, iż żadne ukryte miejsce bez łaski Bożej nie może zbawić człowieka; niekiedy widzimy to także w błędach samych wybrańców. Albowiem Lot był sprawiedliwy w przewrotnym mieście, a na górze zgrzeszył. Lecz po cóż to mówimy, gdy mamy ważniejsze przykłady? Czyż jest bowiem coś przyjemniejszego niż Raj? Czyż jest coś bezpieczniejszego niż niebo? A jednak przez grzech człowiek wypadł z Raju, anioł zaś z nieba. Należy więc pożądać mocy i łaski Tego, bez którego nigdzie nie jesteśmy bez winy, z którym nigdzie – bez sprawiedliwości. Należy się więc starać, by zakłócenie myśli nie pokonało umysłu, bo nie da się żadną miarą odpędzić go całkowicie. Kiedy bowiem ktoś znajduje się na stanowisku kierowniczym, niekiedy musi myśleć i o sprawach ziemskich, i o zewnętrzne się troszczyć, by powierzona mu trzoda mogła być zdolna do spełniania swych obowiązków. Ale zawsze starać się trzeba o to, ażeby ta troskliwość nie przechodziła miary, by – gdy się jej daje przystęp do serca – nie pozwalało się jej zbytnio wyrastać.

Dlatego słusznie powiedziano przez proroka Ezechiela: kapłani głowy swej golić nie będą, ani włosów zapuszczać, ale strzygąc, niech przystrzygają głowy swoje (por. Ez 44,20). Cóż bowiem oznaczają włosy na głowie, jeśli nie myśli w umyśle? Gdy włosy niepostrzeżenie nad czaszką wyrastają, oznaczają troski obecnego życia; ponieważ czasem przez niedbalstwo niewcześnie się ukazują, występują więc jakby bez naszego spostrzegania. Ponieważ więc wszyscy przełożeni muszą mieć kłopoty i zajęcia zewnętrzne, a jednak nie powinni ulegać im zbytnio, słusznie zakazuje się kapłanom golenia głowy i pielęgnowania włosów, aby całkowicie nie odcinali cielesnych myśli z życia podwładnych, ani też nie pozwalali im zbytnio wyrastać. Dobrze tam powiedziano: Strzygąc niech przystrzygają głowy swoje, a mianowicie, by troski o doczesne starania – o ile potrzeba – ukazywały się, a jednak szybko były obcinane, by nadmiernie nie wybujały. Gdy zatem przez zewnętrzną, gorliwą zapobiegliwość ochrania się życie ciała, a znów przez umiarkowanie nie przeszkadza się zamiarom serca, zachowuje się włosy na głowie kapłana, by okrywały skórę, a strzyże się je, by oczu nie zasłaniały.

ks. Marek Starowieyski








All the contents on this site are copyrighted ©.