Co oznaczają te święta, czyli o świętowaniu Paschy w starożytności. Część V.
Dziś
niedziela Zesłania Ducha Świętego. Oto dopełnia się cykl paschalny, misterium naszego
zbawienia. Święty Piotr ma rację, gdy w dniu Pięćdziesiątnicy woła do ludzi ze wszystkich
narodów świata zgromadzonych przed Wieczernikiem – będącym zapowiedzią Nowej Świątyni
i Nowego Jeruzalem – że oto wszystkie obietnice dane naszym ojcom, patriarchom i prorokom,
spełniły się w Jezusie Chrystusie. To On był obiecanym mesjaszem, to w Nim Bóg złączył
nieodwołalnie swoje bóstwo z ludzką naturą i wydał swojego Syna w nasze ręce, aby
przez Niego pokonać naszą śmierć i uwolnić nas spod władzy diabła. Teraz apostołowie
biorą moc Ducha, który zstąpił na nich niczym ogień i całkowicie pochłonął ich serca
i umysły, dając odwagę wyznawania wiary, rozum do rozpoznawania potrzeb, i słowo,
które ma posłużyć głoszeniu dzieła odkupienia tym wszystkim, którzy zechcą je przyjąć,
niezależnie od miejsca, czasu, pochodzenia, rasy i stanu.
W dniu Pięćdziesiątnicy
uczniowie rozchodzą się po całym świecie, ale będą też gromadzić się na łamaniu chleba
jako pamiątce tamtej nocy paschalnej. Będą wspominać tamtą Mękę i Śmierć, które miały
być kresem a okazały się bramą do Zmartwychwstania. To co wydarzyło się „nazajutrz
po szabacie”, doświadczenie zmartwychwstałego Zbawiciela, każe uczniom opowiadać na
nowo wszystko, co Bóg dla nas uczynił od początku świata, jak nas stworzył, a potem
długo i cierpliwie przygotowywał na przyjęcie Zbawiciela. Uprzywilejowanym miejscem
tego opowiadania stały się właśnie dorocznie obchodzone święta paschalne.
Apostołowie
poszli na cały świat, ale niektórzy ich uczniowie chętnie wracali do Ziemi Świętej.
Począwszy od IV wieku rozwija się ruch pielgrzymkowy: wielu chrześcijan pragnie zobaczyć
miejsca tradycji biblijnej i ewangelicznej, chcą dotykać tych samych murów, chodzić
tymi samymi ścieżkami, uczestniczyć w liturgicznym wspomnieniu tamtych wydarzeń. I
choć ani miejsca, ani mury ani ścieżki po wiekach już nie były te same, to jednak
został Kościół i jego liturgia. Wśród starożytnych pątników znalazła się też niejaka
Egeria.
Właściwie nic o niej nie wiemy poza tym, co sama zapisała w swoim pamiętniku
z podróży po Ziemi Świętej. Musiało być to w latach 381 do 384, lub może nieco później.
Egeria pojechała wówczas na górę Synaj, zwiedziła pogranicza Egiptu i Arabię, była
na górze Nebo i wędrowała doliną Jordanu. Uczestniczyła też w świętach paschalnych
w Jerozolimie a potem wyruszyła do Syrii, przez Antiochię aż do Edessy, by na koniec
powrócić do Konstantynopola, gdzie spisała wszystko, co widziała. Najwięcej miejsca
pobożna pątniczka poświeciła opisowi liturgii Wielkiego Tygodnia w Jerozolimie.
Egeria
opowiada zatem, że tak jak w kręgu łacińskim zachowuje się 40-dniowy post przed Wielkanocą,
tak w Jerozolimie post ten trwa 8 tygodni, bo wyłącza się zarówno niedziele jak i
soboty. A kiedy już nadejdzie Niedziela Palmowa cały lud wraz z biskupem zstępuje
z Góry Oliwnej i wchodzi do Miasta w uroczystej procesji. Tak zaczyna się Wielki Tydzień.
Wszystkie uroczystości odprawiano w bazylice, jaką przed zaledwie pięćdziesięciu laty
wybudował tam cesarz Konstantyn Wielki za namową swojej matki, cesarzowej Heleny.
Zwie się tę bazylikę Anástasis, czyli Zmartwychwstanie, a jej główna nawa to
Martyrium. Budowle obejmowały zarówno Grób Pański jak i Golgotę. Bazylika ta
została zburzona po raz pierwszy przez wojska perskie na początku VII wieku, potem
szkodzono jej co rusz; obecna pochodzi już z wieku XIII-ego. Otóż w czasach Egerii
lud nieprzerwanie trwał na modlitwie w bazylice przez cały Wielki Tydzień. Od rana
do nocy odmawiano tam hymny i śpiewano antyfony, czytano Pismo i nabożnie odprawiano
modlitwy, w czym szczególnie gorliwie uczestniczyli katechumeni. Wieczorem w Wielki
Czwartek, na dziedzińcu pomiędzy dwiema częściami bazyliki, w miejscu zwanym ante
crucem, czyli przed krzyżem, sprawowano liturgię upamiętniającą Wieczerze Pańską.
Potem wszyscy spieszyli do miejsca zwanego Eleona, do groty, gdzie Chrystus miał modlić
się przed męką. O świcie w Wielki Piątek wracają wszyscy w procesji z Getsemani do
wielkiej bazyliki, idą pod Krzyż i tam czyta się odpowiednie ustępy Ewangelii: o rozmowie
z Piłatem i o wydaniu na ukrzyżowanie. Tak trwają na modlitwie aż do czasu, gdy rozpoczyna
się adoracja relikwii Krzyża – każdy może ucałować święte drzewo, a czci się także
tabliczkę z podaniem tytułu Chrystusa, i pierścień Salomona, i starożytny róg, który
służył namaszczeniom. A wszyscy czynią to z przejęciem i wielkim respektem. Potem
– jak mówi Egeria – cały lud nabożnie modli się, niezależnie od pogody. Zaś w godzinie
śmierci Zbawiciela czyta się opis Męki Pańskiej. Lud wówczas rzewnie płacze a biskup
wyjaśnia, że stało się tak jak było zapowiedziane przez Pisma i proroków. Potem idą
do prawdziwego miejsca złożenia w grobie, i czuwają tam, także przez całą następny
dzień. W sobotę wieczorem jest zaś wigilia paschalna i czuwanie przez całą noc. Wtedy
czytają obszernie z Pisma, śpiewają psalmy i hymny, w oczekiwaniu świtu, dnia Zmartwychwstania.
Udziela się też chrztu katechumenom. W niedzielę natomiast sprawuje się liturgię jeszcze
uroczyściej, wszak to dzień zwycięstwa Chrystusa. A potem przez cały tydzień jest
tylko jeden dzień, ten sam – Pascha Pana, aż do kolejnej niedzieli. Tak oto chrześcijanie
w Jerozolimie w IV wieku wspominali zbawcze wydarzenia.
Wszystko to pobożna
Egeria widziała na własne oczy, we wszystkim uczestniczyła i wszystko potem opisała
w swym pamiętniku. A i my dziś staramy się naśladować dawnych uczniów Pana. Bo Chrystus
zmartwychwstał, a myśmy w to uwierzyli dzięki świadectwu apostołów, których w dniu
Pięćdziesiątnicy Duch Święty rozproszył po całej ziemi.