„Potem wyprowadził
ich ku Betanii i podniósłszy ręce, błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał
się z nimi i został uniesiony do nieba” (Łk 24, 50-51).
Liturgia tej Niedzieli
zaprasza nas do medytacji Wniebowstąpienia Pańskiego. Czterdzieści dni po swoim zmartwychwstaniu,
Jezus prowadzi uczniów ku Betanii, aby się z nimi pożegnać i powrócić definitywnie
do domu Ojca. Dotychczas, kiedy był z nimi, oni mogli na Niego patrzeć, z Nim rozmawiać,
dotykać Go, zasiadać razem do stołu i spożywać z Nim posiłki. Wiedzieli Go jak umierał
na krzyżu i jak był składany do grobu, widzieli Go też zmartwychwstałego. Objawił
im się wielokrotnie, aby się mogli przekonać, że On naprawdę żyje. Tu w Betanii, na
chwilę przed rozstaniem się, poucza ich, aby zrozumieli Pisma, w których jest zapowiedź,
że „Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone
będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy”
(Łk 24, 46-47). W ten sposób Jezus pragnie jeszcze raz podkreślić, że On jest zapowiedzianym
przez proroków Mesjaszem i że Jego misja ma wymiar uniwersalny, bowiem ma na celu
zbawienie wszystkich ludzi na ziemi. Tę misję, którą On sam zapoczątkował, tu w Betanii
przekazuje swoim uczniom, aby ją kontynuowali: „Wy jesteście świadkami tego wszystkiego”
(Łk 24,28), „Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu
w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19).
Powierzając Apostołom kontynuację
tej wielkiej misji, Chrystus, pomimo swego odejścia i powrotu do Ojca, zapewnia, że
nie pozostawi ich samych: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia
świata” (Mt 28,20). Nadto dodaje, że pośle im „obietnicę swojego Ojca”. W tym ostatnim
stwierdzeniu jest zawarta obietnica zesłania Ducha Świętego, który stanie się gwarantem
zdolności wypełnienia powierzonej im misji zbawiania świata.
Tu w Betanii
bierze początek ich misja pójścia aż po krańce świata, aby obwieszczać ludziom Radosną
Nowinę o zbawieniu i dawać świadectwo swojej wiary. Dla wielu z nich zakończy się
ona świadectwem najwyższym, jakie można dać - męczeńską śmiercią za Chrystusa.
W
perspektywie naszego chrześcijańskiego życia wniebowstąpienie jest wielkim aktem zaufania
Chrystusa do swoich uczniów, ale też i do tych wszystkich, którzy po nich będą ją
kontynuować.
Kontemplując wraz z Apostołami Jego Wniebowstąpienie, jako chrześcijanie
uświadamiamy sobie, że dotyczy ono również i nas. Misterium Paschalne i Zmartwychwstanie
Chrystusa zapoczątkowało nową historię ludzkości, a zatem i historię osobistą każdego
z nas. Odkupieni przez Chrystusa i zjednoczeni z Nim przez Chrzest, również i my stajemy
się spadkobiercami i kontynuatorami tej samej misji. Ale ta misja wymaga rozpalonego
do głębi miłością serca, która roznieci w nas pragnienie głoszenia orędzia zbawczego
innym i zachęcenia ich do nawrócenia.
Ks. Stanisław Szulmiński, pallotyn, urodzony
w 1894 r. w Odessie na Ukrainie, już od czasów studiów seminaryjnych żył wielkim pragnieniem
podjęcia pracy ewangelizacyjnej na terenie Związku Radzieckiego. To pragnienie pogłębiło
się jeszcze bardziej po święceniach kapłańskich, ale niesprzyjające warunki społeczne
i polityczne nie pozwalały na wyjazd na wschód. Opatrzność Boża przyszła mu z pomocą.
Znajdował się właśnie w Nowogródku, kiedy to miasto zostało zajęte przez oddziały
sowieckie. Tak spełniało się jego pragnienie, by na bezkresnych terenach wschodnich
pełnić posługę kapłańską i głosić Ewangelię spragnionym Boga tutejszym mieszkańcom.
Niestety, nie było mu dane cieszyć się tym zbyt długo. Już w 1939 r. został aresztowany,
a następnie fałszywie oskarżony i uwięziony. Rok później skazano go na pięć lat ciężkich
robót w łagrze. Został wysłany do obozu w Uchcie. W 1941 r. na mocy amnestii, darowano
mu domniemaną winę i zwrócono mu wolność, ale z niej nie skorzystał. Dobrowolnie został
w obozie, aby jako kapłan móc dalej realizować swoje najgłębsze pragnienie, pełnić
posługę kapłańską, gotowy na wszystko, nawet na męczeństwo. W łagrze był światłem
nadziei dla innych, wspierał i pomagał więźniom, spowiadał, sprawował Najświętszą
Ofiarę. Dzielił się z nimi tym co miał: wiarą i chlebem. Zginął w nieznanych okolicznościach
27 listopada 1941 r., prawdopodobnie zamordowany. Nieliczni żyjący jeszcze świadkowie
dawali świadectwo o jego świętości i pięknej posłudze kapłańskiej. Kilkanaście lat
temu został otwarty proces beatyfikacyjny ks. Szulińskiego.
„Idźcie na cały
świat i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha
Świętego” – mówił Chrystus w chwili wniebowstąpienia. Niech te słowa zapadną głęboko
w nasze serca i niech one uczynią i z nas autentycznych świadków zmartwychwstania
Chrystusa i głosicieli jego Dobrej Nowiny o zbawieniu.