Kapłan, głosiciel słowa Bożego, ale nie wyrocznia!
Posłuchaj rozważania:
Tajemnica
kapłaństwa polega między innymi na tym, że ubogi człowiek, stworzenie, dzięki łasce
sakramentu kapłaństwa może przemawiać w imieniu Chrystusa. Już bowiem za najdawniejszych
czasów, Bóg głosił swoje Prawdy przez usta kapłanów. Oni byli i ciągle są przekazicielami
prawd Bożych. Bóg objawia swoje myśli każdemu człowiekowi, ale te zazwyczaj nie są
do końca zrozumiałe albo też są błędnie interpretowane, ponieważ odczytuje się je
przez pryzmat ludzkich słabości, trudności i doświadczeń. W trosce więc o człowieka
i o jednoznaczne zrozumienie myśli Bożej a w konsekwencji odnalezienia szczęścia,
daje Bóg pośrednika, kapłana, który ma głosić Słowo Boże i wyjaśniać Jego sens i znaczenie
dla naszego ludzkiego życia.
A zatem kapłan przemawia w imieniu Chrystusa,
ale żadną miarą nie może wykorzystywać swojego urzędu, aby głosić własne prawdy, idee
czy przekonania. Wobec powyższego, ciąży na kapłanie wielka odpowiedzialność i troska
o głęboką jedność i więź z Bogiem i właściwe odczytywanie Jego myśli, by w należyty
i jasny sposób przekazywać je powierzonym sobie ludziom. Trzeba nam wiedzieć, że wybór
kapłańskiego stanu życia to nie tylko czysto ludzka decyzja, ale raczej odpowiedź
na Boże wołanie, Boże zaproszenie do wyboru takiego rodzaju i stanu życia. Ten, kto
podejmuje tę decyzję, zdaje sobie sprawę z konsekwencji i odpowiedzialności wznikających
z podjęcia takiej decyzji. Dlatego musi przebyć długą drogę formacji (w seminarium
diecezjalnym 6 lat a w zakonie jezuitów 12 lat), aby nabyć umiejętności wsłuchiwania
się w Boży głos i odkrywania tego, co Pan Bóg chce przez niego powiedzieć do swojego
ludu. I jakikolwiek by kapłan nie był, nie wolno poddawać w wątpliwość osobistego
zaangażowania i trudu, i autoformacji. Bo bez wątpienia każdy kapłan chce i dba o
jakość swojego życia duchowego, o głęboką i dobrą relację z Panem Bogiem, bo wie,
że stąd właśnie płynie owa przeogromna moc i siła, która sprawia, że głoszenie Słowa
Bożego nawet w najtrudniejszych warunkach, wobec największych twardzieli nieprzemakalnych
na Boga, może osiągnąć zamierzony skutek i wydać pożądany owoc w sercach słuchaczy.
Trzeba
nam wiedzieć, że kapłan przepowiadający Słowo Boże jest jak ziarno, które jak powiada
Ewangelia, jest rzucane na przeróżną glebę, na skałę i ciernie ludzkich serc. Dlatego
musi mieć dosyć mocy w sobie, aby przetrwać, aby się nie zniechęcać i głosić niezależnie
od sytuacji, miejsca i okoliczności i rodzaju ludzi, przed którymi Pan Bóg go postawi,
nie szukając uznania ni poklasku, idąc jednak wytrwale i niosąc Dobrą Nowinę wszędzie.
To głoszenie słowa ma różne wymiary i dokonuje się przez wieloraką katechezę, na drodze
sakramentalnej, przez kazania, rekolekcje, pouczenia, kierownictwo duchowe, rozmowy,
itd.
Trzeba jednak pamiętać, że tenże głosiciel Słowa Bożego przekazuje nam
Prawdy Boże, wyjaśnia je, daje dobre rady, zachęca do pójścia wskazaną drogą, do życia
według Ewangelii. Głosi i zachęca, ale nie zmusza ani też nie nakazuje, nie narzuca
i nie grozi, bo właśnie jest głosicielem, a nie wyrocznią, która pretenduje by mieć
swój patent na życie, i grożąc słowami lub sposobem mówienia zmuszać innych do posłuszeństwa
swoim „proroctwom”. Musimy jednak popatrzeć na życie w sposób realistyczny i przyznać
się do tego, że często przeszkadza słuchającym osoba tego, który głosi Słowo Boże.
Powody mogą być różne. Bardzo częsty powód to niewygodne treści, które są głoszone
przez kapłana. Niewygodne, bo zmuszają do zmiany i życia w prawdzie i dlatego właśnie,
że ktoś nie chce tego zaakceptować, nie chce zmienić swojego życia, krytykuje głoszącego
i powiada: „Co on mi tu będzie gadał, zachowuje się jak jakaś wyrocznia”. Przeszkadza
też często sposób mówienia, bo czasem jest rozwlekłe, czasem w nieodpowiednim nudnym
lub też zbyt podniosłym tonie, czasem bez zaangażowania, a czasem nawet zostawiając
wrażenie, że po prostu się czyta jakieś tam komunały.
To może być tylko wrażenie
prowokowane naszymi ludzkimi odczuciami, ale niestety może też być to prawdą wynikającą
ze zbyt małego zaangażowania głoszącego. Pamiętajmy jednak, że głoszący jest tylko
człowiekiem i chociaż jest wybranym i formowanym, pozostaje zawsze człowiekiem ze
wszystkimi właściwymi mu cechami. I gdyby nawet się zdarzyło, że głoszący sam nie
żyje tymi prawdami, to musimy pamiętać bardzo ważną rzecz, a mianowicie – gdyby nawet
nie praktykował tych prawd, które głosi, to nie może przestać ich głosić, ponieważ
nie głosi siebie i nie zachęca do naśladowania siebie, ale głosi Chrystusa i zachęca
do naśladowania Jego. Dlatego nigdy, ale to nigdy, nie może przestać głosić Prawdy
Chrystusowej powierzonym sobie ludziom. Pamięć o tym fakcie pomoże nam oddzielić osobę
głoszącego od przekazywanej przez niego treści. I jakkolwiek osoba głosiciela i sam
sposób przekazu mogą nam w jakiś sposób nie odpowiadać, to przekazywana treść, chcąc
nie chcąc, musi być przez nas zaakceptowana.
Pamiętajmy też to, co zostało
powiedziane w poprzednim odcinku. Kapłan jest jak palec, który pokazuje słońce – Boga.
Jeśli skupimy się na palcu – na kapłanie, to nie zobaczymy słońca – Boga. I naprawdę
nie jest ważne ani istotne, jaki jest palec, ważne jest to, że pokazuje słońce. Słuchając
zatem głosicieli Słowa Bożego posłanych do nas starajmy się zawsze patrzeć na nich
okiem wiary i we wskazanym przez nich kierunku, a odnajdziemy to, czego poszukujemy
i za czym tak naprawdę całym sercem tęsknimy – Boga i prawdziwe szczęście.
Módlmy
się też często za naszych kapłanów, zwłaszcza tych, którzy nam posługują, aby nie
głosili własnych, ludzkich mądrości, ale byli dobrymi i podatnymi narzędziami w ręku
Boga.